system

Bezpartyjna walka partyjna

Polska jest dziwnym krajem. Od dwudziestu lat posiadamy zabetonowany system
partyjny na szczycie władzy, ograniczający się do dwóch liderów, którzy tylko wymieniają
się władzą. Mimo, że pochodzą z jednego solidarnościowego pnia i próbowali tworzyć
wielką koalicję, to dzisiaj są swoimi największymi antagonistami już nie tylko na
płaszczyźnie polityki, ale też sposoby myślenia. Stanięcie po jednej z barykad politycznego
sporu zobowiązuje niejako do zaimplementowania w siebie pewnego sposobu myślenia,
wchodzi się w buty stereotypów. Postępująca tym samym polaryzacja budzi ogromne emocje,
które nie są zdrowe dla pluralistycznej demokracji. A jednak, w gębie mocni, ale nie chce im
się działać. Bowiem liczebność łącznie członków PiS i PO jest porównywalna z wybitnie
koalicyjną, zawsze trzecią lub czwartą w wyborach w Niemczech FDP (Wolna Partia
Demokratyczna, liberałowie). Co więcej, ostatnie wybory regionalne w PiS ujawniły, że
jedynie ¼ z 40 tysięcy członków regularnie płaci składki i wzięła udział w głosowaniu.
Śmiem twierdzić, że prawybory w KO (tak, uprawnieni byli również działacze Zielonych,
Nowoczesnej i Inicjatywy Polskiej) przede wszystkim miały na celu sprawdzenie aktywności
aktywu partyjnego, co się udało, ponieważ na 25 tysięcy uprawnionych głosowało 22 tysiące.
Nie oszukujmy się, ta farsa nie prowadziła do rozstrzygnięcia kto jest lepszy, lecz do
przejęcia narracji publicznej, rozpoczęcia kampanii Trzaskowskiego oraz infiltracji struktur
kto nie jest lojalny wobec nowej, progresywnej opowieści Platformy Obywatelskiej (czyli
tych, którzy woleli Radosława Sikorskiego, z jednej strony “europejskiego konserwatysty”, a
z drugiej udzielającego wsparcia prawu do aborcji).

Najliczniejszą partią jest od lat PSL, lecz nie powinno nas to dziwić. Partia oparta o
rodzinę, koła gospodyń wiejskich, znajomości, ochotnicze straże pożarne (a czasem nawet
lobbystów z deweloperki i branży tytoniowej) posiada silne umocowanie w lokalnych
strukturach. Nie przekłada się to na wyniki wyborcze krajowo, lecz w wyborach na znajome
twarze, tj samorządowe, często wiodą prym. Z tą całą partyjnością w Polsce są problemy.
Kręcimy się wokół niej, jesteśmy w większości zafiksowani w konflikcie obozu
demokratycznego z obozem patriotyczno-narodowo-religijnym. A jednak nie chcemy do
niego wchodzić, trzymamy się z dala od partii, ponieważ gdzieś tam w tyle głowy trzyma nas
wizja wiecznych kłamców, złodziei, szabrowników. Nie bez powodu polityk cieszy się
najmniejszym zaufaniem społecznym.

Prawdopodobnie dlatego w ostatniej dekadzie wpadliśmy w pułapkę nie politycznych
polityków, bezpartyjnych ruchów partyjnych oraz obywatelskich kandydatów na urzędy
państwowe. Nie zapomnę jak Joanna Scheuring-Wielgus, wtedy jeszcze poseł Nowoczesnej,
stwierdziła w wywiadzie, że nie weszli do polityki, aby być politykami. Paweł Kukiz
obiecywał, że nigdy nie wejdzie w układy z byłymi członkami ZSL, ponieważ widział co
zrobili z wsią, jak bardzo PSL jest najbardziej systemową polską partią i warto jej ufać.
Następnie obiecywał, żę nigdy nie wejdzie w sojusz z systemowcami Kaczyńskiego, jak było
wiemy. Szymon Hołownia jest chyba największą syntezą począwszy od Palikota przez Petru
poczynając ładnie ujmując partii protestu, jednakże klasy średniej z zamkniętych osiedli.
Jego pustosłowie przekracza wszelkie miary, jakie on ma poglądy? Ktoś je potrafi nazwać?

Powodzenia. Z jednej strony łączy swoją centrolewicową wrażliwość w aspekcie ochrony
zwierząt, dlatego wszedł do koalicji z PSL, który walczył z piątką dla zwierząt
Kaczyńskiego. Jego wrażliwość katolicka kończy się w sposób bezobjawowy na braku
sprzeciwu wobec legalizacji aborcji, co więcej zawiązał koalicję z PSL, który jest istnym
katechonem w koalicji rządzącej w aspekcie życia nienarodzonego. Jego wrażliwość na
problemy przedsiębiorców, klasy średniej, kończy się na propozycji zmniejszenia składki
zdrowotnej, dlatego wziął koalicję z Lewicą i KO, które tego nie chcą. Ogłosił swoją
kandydaturę jako kandydat “niezależny”, serio? Jak po roku siedzenia w koalicji rządowej,
posiadaniu swojej partii, byciu w sojuszu z najbardziej systemowa partią III RP może się tak
nazywać? W ciągu chwili może zmienić swoje poglądy, ponieważ nie ma kręgosłupa, idei
fundamentalnej swojego ruchu. Polska 2050 i tym samym Szymon Hołownia mówią to czego
ludzie z jego potencjalnego, uśmiechniętego elektoratu chcą usłyszeć. Na szczęście takie
wybryki szybko znikają, kto pamięta o Palikocie czy o Nowoczesnej?

Powodzenia. Z jednej strony łączy swoją centrolewicową wrażliwość w aspekcie ochrony
zwierząt, dlatego wszedł do koalicji z PSL, który walczył z piątką dla zwierząt
Kaczyńskiego. Jego wrażliwość katolicka kończy się w sposób bezobjawowy na braku
sprzeciwu wobec legalizacji aborcji, co więcej zawiązał koalicję z PSL, który jest istnym
katechonem w koalicji rządzącej w aspekcie życia nienarodzonego. Jego wrażliwość na
problemy przedsiębiorców, klasy średniej, kończy się na propozycji zmniejszenia składki
zdrowotnej, dlatego wziął koalicję z Lewicą i KO, które tego nie chcą. Ogłosił swoją
kandydaturę jako kandydat “niezależny”, serio? Jak po roku siedzenia w koalicji rządowej,
posiadaniu swojej partii, byciu w sojuszu z najbardziej systemowa partią III RP może się tak
nazywać? W ciągu chwili może zmienić swoje poglądy, ponieważ nie ma kręgosłupa, idei
fundamentalnej swojego ruchu. Polska 2050 i tym samym Szymon Hołownia mówią to czego
ludzie z jego potencjalnego, uśmiechniętego elektoratu chcą usłyszeć. Na szczęście takie
wybryki szybko znikają, kto pamięta o Palikocie czy o Nowoczesnej?
Następny przykład jest jeszcze lepszy, Karol Nawrocki. Kandydat obywatelski,
bezpartyjny, wie jak zaradzić polskiej polaryzacji. Ba! Nawet na profilu IPN na platformie X
jego kandydatura została ogłoszona i zarekomendowana, podpięto również notkę
biograficzną. Jest tutaj tylko mały problem. Został wybrany jako kandydat PiS z jego
wsparciem. Naprawdę ktoś uwierzy tutaj w “niezależność”, ponieważ nie ma legitymacji
partyjnej? Człowiek od tuby propagandy polityki historycznej byłego obozu władzy teraz
mieni się jako ten, który bez żadnych politycznych koneksji uzdrowi polską demokrację!
Ahh, gdyby tylko to było prawdą…

Wspaniałą konkluzją tej problematyki w moim mniemaniu jest chyba kazus Patryka
Marjana, prezydenta Bełchatowa od kwietnia 2024 r. Konfederacja ogłosiła wielki sukces, o
to ich człowiek został jako pierwszy reprezentant tzw. ideowej prawicy włodarzem
samorządowym. Jednak sprawa tutaj również nie jest tak miła jakby ją chcieli widzieć
konfederaci, ponieważ faktycznie Marjan jest członkiem Nowej Nadziei, lecz w wybory były
czymś całkowicie innym. Startował bowiem z swojego komitetu wyborczego KWW
Bełchatowianie, bez jakichkolwiek aluzji partyjno-politycznych. Co ciekawe w drugiej turze
zdominował kandydatkę PiS, tak więc obóz demokratyczny musiał mocno przeboleć taki
wybór. Niesamowite, że pierwszy od 30 lat człowiek z prawicy korwinowskiej zdobył władzę
samorządową, dopiero jak porzucił sztandar partii.

Coś do tych partii mamy. Z jednej strony emocjonujące prawybory, konwencje, walki
słowne i wewnątrz domowe. A z drugiej ciągle czekamy w ciepłym foteliku na bezpartyjnego
zbawcę Polski na białym koniu, który z względu na brak zaplecza, kręgosłupa idei i siły
ulega temu co zastał. Wszędzie mienią się nam kandydaci obywatelscy, oddolni, ci którzy od
serca i ciężkiej pracy znają problemy zwykłego człowieka, a jednak zawsze prędzej czy
później stanie za nimi znienawidzona przez nas klasa złodziejów z legitymacją organizacji w
rejestrze partii.

Borys Paszkiewicz

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wordpress Social Share Plugin powered by Ultimatelysocial
Przewijanie do góry