carmen saeculare xx wieku

Carmen saeculare XX wieku

Geniusz, gra i przepaść Zbigniewa Herberta.
Szkic o życiu i twórczości autora.

(…) Jeśli płytki ślad w świadomości, jaki powstaje przy recytowaniu wyuczonego wiersza albo czytaniu obcego tekstu, można nazwać „myślą myślaną”, to myślenie, które przeoruje całego człowieka, które angażuje go w ten proces bez reszty, z całym poczuciem odpowiedzialności i ryzyka, aż do granic zakwestionowania samego siebie – to myślenie określić można za filozofem współczesnym jako „myśl myślącą”, pełną i integralnie związaną z podmiotem. Ta bohaterska forma intelektualnego przeżywania rzeczywistości, mimo falowań, uniesień i upadków, nie ma nic wspólnego z nastrojowością, odróżnia się od niej głębią i prawdziwością. (…) ((Fragment „Hamlet na granicy milczenia”, Zbigniew Herbert, Mistrz z Delft; Wyd. Zeszyty Literackie, Warszawa, 2008)).
Arystoteles powiedział, że człowiek nie jest w stanie wytrzymać ciągłości procesu jakim jest myślenie – zdolny do tego jest tylko Bóg. Co raz częściej można spotkać się ze stwierdzeniem, że jako społeczeństwo zaczniemy tracić tę umiejętność, gdy na przełomie XIX i XX wieku narodzi się kultura masowa. W dystopijnej przyszłości fantastycznonaukowej całkowicie się jej wyzbędziemy. Ze względu na to, że myślenie samo w sobie jest procesem indywidualnym, szczególnie istotne w tym kontekście stają się dzieła twórców, którzy nieustannie kwestionują otaczająca nas rzeczywistość, zmuszają do krytycznego spojrzenia na otoczenie, analizy dialogu wewnętrznego–między sobą obecnym a sobą ze strefy najbliższego rozwoju (teoria Wygotskiego). Jeden z najbardziej wpływowych autorów drugiej połowy XX wieku, poeta, dramaturg i eseista –Zbigniew Herbert to niekonwencjonalny w swoich obserwacjach poeta posiadający własną wyobraźnię, a nie tylko gorzki narrator ideologicznej noweli poetyckiej. Wyróżniający się umiejętnością prowadzenia z czytelnikiem rozmowy, a nawet gry poprzez kreowanie dla niego nieznanych dotychczas światów i doświadczeń, służących nie tylko zabawie, ale też nauce i poznaniu. Głęboko osadzone w historii, tradycji i kulturze dzieła mistrza posługując się krystalicznym językiem, jako środkiem przekazu otwierają się na „każdego czytającego” wprowadzając go w stan kontemplacji. Współcześnie kojarzony zaledwie z kilku wierszy omawianych w szkole ponadpodstawowej bez głębszego kontekstu, takich jak „Przesłanie Pana Cogito” czy „Potęga smaku” uniemożliwiają zrozumienie wielkości twórcy, a tym bardziej jego zamiarów poetyckich. Jaką drogę przebywa Herbert jako pisarz i dlaczego wciąż sięgamy po jego dzieła?
Niniejsze opracowanie stanowi jedynie próbę przybliżenia czytelnikowi specyfiki dzieł Herberta, choć sam autor nie znosił kategoryzacji własnej twórczości, a w jednym z wywiadów nawet powiedział:

— Krytycy zaliczają pana do poetów refleksyjno-intelektualnych.
— Nie bardzo rozumiem to określenie. Przecież człowiek powinien posługiwać się swoim intelektem, jak najlepiej potrafi, a poezja jest także refleksją o życiu, każda zatem poezja jest refleksyjno-intelektualna.
Już w 1948 roku Herbert zadebiutował felietonem „Egzystencjalizm dla laików”, od tego czasu jego publikacje co raz częściej będą się pojawiały na łamach dziennika „Słowo Powszechne” czy tygodnika „Dziś i Jutro”. Wkrótce zacznie współpracę z „Tygodnikiem Powszechnym” – to tam światło dzienne ujrzały jego pierwsze wiersze. Z własnym tomikiem „Struna światła” (1956 r.)Herbert debiutuje dopiero w wieku 32 lat po wydarzeniach związanych z „polskim październikiem”. Znajdzie się w nim trzydzieści dziewięć kompozycji, w tym: „Do Marka Aurelego, „O Troi”, a także wiersz „Mój ojciec”. Ten ostatni musiał czekać na publikację najdłużej:
(…) raz w zagranicznych ilustracjach
widziałem jego fotografię
gubernatorem jest na wyspie
gdzie palmy są i liberalizm. (…)
Pierwszy tom poezji Herberta będzie się różnił m.in. pod względem regularności rytmicznej i formy, a nawet rymów. Znając Herberta tylko od strony wierszy wolnych warto również zwrócić uwagę na tę odmienność. Autor ujawnia swój stosunek do przeszłości, a jego twórczość we wszystkich późniejszych tomach aż do Epilogu burzy (1998 r.) będzie mocno zakorzeniona w tragicznych okolicznościach wojennych. Jednocześnie, w swoim powrocie do tradycji antycznej, z którą od tego czasu będzie kojarzony, znajdzie odpowiedź na nurtujące pytania o jednostkę oraz indywidualizm, a także poznania zmysłowe i w nieco mniejszym stopniu o rolę poety w rzeczywistości kreowanej przez system totalitarny. W „Kłopotach małego stwórcy” napisze:
(…) Nikomu nie przekażesz wiedzy
twój tylko słuch jest i twój dotyk
na nowo musi każdy stworzyć
swą nieskończoność i początek
najtrudniej jest przekroczyć przepaść
co się otwiera za paznokciem
i doznać dłonią bardzo śmiałą
obcego świata usta i oczy (…)

Kazimierz Wyka w eseju „Składniki świetlnej struny” porówna debiutowy tomik Herberta do poezji Różewicza czy Przybosia. W tym samym roku ukazał się poetycki dramat Herberta „Jaskinia filozofów”. W latach 60.twórca odbywa wiele zagranicznych podróży, inspiruje go kultura śródziemnomorska. Nieco później debiutuje także jako eseista („Barbarzyńca w ogrodzie” (1962 r.)). Zachęcam do zapoznania się z prozą Herberta. Jak powie A. Franaszek w rozmowie z K. Krzykowska: „To są dopełniające się pasma jego twórczej aktywności. (…) Poeta dążył do esencji, kondensacji wierszy, do uczynienia ich możliwie najbardziej przejrzystymi, (…)wiersz powinien być jak okno, które jest otwarte na rzeczywistość, nie zatrzymuje uwagi czytelnika na sobie samym, a więc na języku, którym twórca się posługuje. Jeśli więc jako poeta Herbert dążył jakby do struktury kryształu, zaś eseje stanowią zapis drugiej strony jego wrażliwości(…) są gęsto splecioną materią gobelinu, skupiają się na tym, co dotykalne, zmysłowe w otaczającym go świecie (…).
W późniejszym utworze „Dlaczego klasycy” (1969 r.)Herbert jasno określa stronę, po której stanie jako twórca, zdefiniuje on także własną rolę w poezji. Na początek dekady Gierka przypada apogeum jego poetyckiej formy – w 1974 r. powstanie piąty tom poetycki „Pan Cogito”. Odsyłam do pracy Brzozowskiego i Łukasiewicza na temat kartezjańskiego pochodzenia tej postaci. Analizując różne opracowania warto zwrócić uwagę na stwierdzenie o podobieństwie pod względem etymologicznym imienia „Pan Cogito” a „homo sapiens” (osoba/człowiek myśląca/rozumny).Wprowadzenie postaci tytułowej ma miejsce już pierwszym utworze pod tytułem „Pan Cogito obserwuje w lustrze swoją twarz”. Wszystkie kolejne wiersze będą jej rozwinięciem. W „Pan Cogito a myśl czysta” przeczytamy:

Stara się Pan Cogito
osiągnąć myśl czystą
przynajmniej przed zaśnięciem
lecz samo już staranie
nosi zarodek klęski
więc kiedy dochodzi
do stanu że myśl jest jak woda
wielka i czysta woda
przy obojętnym brzegu
marszczy się nagle woda
i fala przynosi
blaszane puszki
drewno
kępkę czyichś włosów
prawdę rzekłszy Pan Cogito
nie jest całkiem bez winy
nie mógł oderwać
wewnętrznego oka
od skrzynki na listopad w nozdrzach miał zapach morza
świerszcze łaskotały ucho
i czuł pod żebrem palce nieobecnej
był pospolity jak inni
umeblowane myśli
skóra ręki na poręczy krzesła
bzdura czułości
na policzku
kiedyś później
kiedy ostygnie
osiągnie stan satori
i będzie jak polecają mistrzowie
pusty i
zdumiewający

Pan Cogito staje się niejako obrazem każdego intelektualisty XX w. bez względu na jego pochodzenie czy wiek, a sama postać nabiera wymiaru uniwersalnego. Zauważalny jest dysonans między wielkością wyzwania, którego się podejmuje jako myśliciel a przeciętnością tej postaci. Barańczak napisze: „Jest szarym człowiekiem, czytelnikiem gazet i bywalcem brudnych przedmieść; z drugiej strony jednak „jest odbiciem świadomości potocznej, ale jej się nie poddaje”, szukając oparcia w pamięci o utraconym „dziedzictwie” ludzkości”.Herbert zestawia w utworach cyklu sferę sacrum i profanum, tworzy bohatera o cechach everymena, jednocześnie obdarzonego poczuciem ciężaru oczekiwań społecznych – Pan Cogito stanie się alter ego autora, odsłonięciem jego lęków i zmagań. Ostatni wiersz w tomiku, słynne „Przesłanie Pana Cogito” jest niejako przewidywalnym i oczywistym zakończeniem cyklu, choć zdaniem krytyków pozbawione charakterystycznego „stylu” autora.
Można się pokusić o analizę poszczególnych tomików jako zbiorów wierszy o wspólnych cechach i stworzenie „skrótów myślowych” w stosunku co do ich treści i przesłania (jak w przypadku tomu „Studium przedmiotu” albo „Raport z oblężonego Miasta”).Innym sposobem na to byłoby ustalenie pewnego powiązania i ciągłości wszystkich tomów, rozpatrywanie ich w układzie holistycznym– to zrobi sam Herbert w tomiku „89 wierszy” wydanym kilka miesięcy przed śmiercią poety. Całkowicie zrujnowany zostanie podział „tomikowy”, a w tym zbiorze znajdą się wybrane kompozycje z całego dorobku poetyckiego twórcy. Według Łukasiewicza „Herbert mówi o sobie dzisiejszym swoimi dawnymi tekstami”, a więc spogląda na własna przeszłość nie w formie spowiedzi, ale podsumowania. Twórca na zawsze pozostanie na kartkach historii w jego poetyckim zapisie. Wiersz z tomu ”Elegia na odejście” będzie jednym z utworów zamykających twórczość wielkiego poety i kończących umowę zawartą z czytelnikiem w chwili, gdy po raz pierwszy wziął do rąk jego tomik.
(…)
Nigdy nie wierzyłem w ducha dziejów
wydumanego potwora o morderczym spojrzeniu
bestię dialektyczną na smyczy oprawców
ani w was – czterej jeźdźcy apokalipsy
Hunowie postępu cwałujący przez ziemskie i niebieskie stepy
niszcząc po drodze wszystko co godne szacunku dawne i bezbronne
trawiłem lata by poznać prostackie tryby historii
monotonną procesję i nierówną walkę
zbirów na czele ogłupiałych tłumów
przeciw garstce prawych i rozumnych
zostało mi niewiele
bardzo mało
przedmioty
i współczucie
lekkomyślnie opuszczamy ogrody dzieciństwa ogrody rzeczy
roniąc w ucieczce manuskrypty lampki oliwne godność pióra
taka jest nasza złudna podróż na krawędzi nicości
wybacz moją niewdzięczność pióro z archaiczną stalówką
i ty kałamarzu – tyle jeszcze było w tobie dobrych myśli
wybacz lampo naftowa – dogasasz we wspomnieniach jak
opuszczony obóz
zapłaciłem za zdradę
lecz wtedy nie wiedziałem
że odchodzicie na zawsze
i że będzie
ciemno

Każdy z tych wierszy zasługuje na przytoczenie i interpretację. W tym miejscu mogę jedynie zachęcić do zapoznania się z twórczością Herberta we własnym zakresie, zaś przytoczone utwory są tylko kroplą w morzu. Próba traktowania autora jako moralizatora społeczeństwa jest skazana na niepowodzenie. Herbert nie zatraca się w poetyckich wyobrażeniach, „bawi się” zamiarami poetyckimi, zapraszając czytelnika do „gry” czyli analizy i myślenia, a nie narzuca wzorców postępowań. Jedną z cech dobrej poezji lub prozy jest osobliwość sposobów jej pojmowania w kole hermeneutycznym – od całości do szczegółu i od szczegółu do całości. Nie mniej ważną częścią tego jest sam proces, który różni się w zależności od doświadczeń czytającego. Wracając do tego samego tekstu po jakimś czasie dotychczas odkryte prawdy i przesłania nabierają nowych barw, otwierają się w zupełnie innej konwencji. Decyzja o tym, czy Herbert stanie się jego przewodnikiem do świata myśli i wyobrażeń należy do każdego czytającego. Czy będzie to ucieczka od utylitarnych aspektów życia czy próba spojrzenia na samego siebie z innej perspektywy, a może chęć poszerzenia granic własnej rzeczywistości czy poszukiwanie odpowiedzi – niech temu zawsze towarzyszy „myśl myśląca”.

Bibliografia
Ryszard Przybylski, To jest klasycyzm, Warszawa 1978. Cyt. za: Poznawanie Herberta, Wybór i wstęp Andrzej Franaszek
https://fundacjaherberta.com
https://www.rp.pl/literatura/art16112591-slowo-czyni-roznice
https://culture.pl/pl/tworca/zbigniew-herbert
Gra z czytelnikiem. Między konwencją a strategią, pod red. M. Jakitowicz i R. Moczkodana, Toruń 2001. Mariusz Zawodniak – 89 wierszy Herberta – ostatnia gra z czytelnikiem.
https://dzieje.pl/aktualnosci/franaszek-poezja-herberta-przypomina-o-koniecznosci-indywidualnego-myslenia
https://bliskopolski.pl/poezja/zbigniew-herbert/struna-swiatla/klopoty-malego-stworcy-zbigniew-herbert/
Roman Bobryk, Kim jest Pan Cogito? Czytelnia, nowynapis.eu, 2019
„Odra” 1998, nr 9. Cyt. za: Poznawanie Herberta 2, Wybór i wstęp Andrzej Franaszek, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2000, esej Jacka Łukasiewicza.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wordpress Social Share Plugin powered by Ultimatelysocial
Przewijanie do góry