chŁopaki pŁaczĄ

CHŁOPAKI PŁACZĄ

Zawsze, gdy włączam social media, prezentowane tam treści wzbudzają we mnie określone refleksje. Ostatnio dużo myślę o mojej męskości. Za niedługo kończę 19 lat. Nasi dziadkowie byli w tym wieku głowami rodziny, dzielnymi żołnierzami, zawodowymi górnikami lub posiadaczami kilku hektarów. Dzisiaj w przestrzeni internetowej widzę dwa rodzaje mężczyzn – „napakowane miśki” oraz uwrażliwionych chłopczyków. Zawsze zastanawiam się, dlaczego nie ma nic pomiędzy? Algorytmy największych portali społecznościowych kochają wpychać nas w skrajności, gdyż tylko wtedy są w stanie skłonić użytkowników do intensywniejszych interakcji, które przynoszą zysk z reklam. Bipolarny obraz męskości utrwalił się na stałe w świadomości młodych ludzi. Dzielimy facetów na „sigmy” oraz „mięczaków”. Nie podoba mi się to!

Nie jestem fanem suchej statystyki. To domena umysłów ścisłych. Mój humanizm bywa kapryśny, więc zróbmy wyjątek na potrzeby tego materiału. W Polsce mężczyźni stanowią znaczną większość osób popełniających samobójstwo. W 2024 roku odnotowano 4845 przypadków odebrania sobie życia, z czego 84% dotyczyło mężczyzn. Problem istnieje i jest śmiertelnie poważny. Nie jestem psychologiem, tylko felietonistą, więc nie wydam ogólnej diagnozy. Moim zadaniem jest opisanie odruchów i zachowań społecznych, które przyczyniają się do kryzysu męskości oraz życiowych tragedii, których łatwo można było uniknąć.

Kocham eksperymenty społeczne prowadzone w moim własnym otoczeniu. Moi znajomi boją się tego jak ognia! Wytypowałem ze swojego środowiska dwóch wchodzących w dorosłość facetów, którzy mogliby wpisywać się w stereotypowe postrzeganie męskości, i zadałem im te same pytania. Nie wiedzieli i nie wiedzą do teraz, że brali udział w moim badaniu, więc rzetelne zasady obiektywizmu zostały zachowane. Umówmy się, że „X” prezentuje stronę „siłaczy”, a „Y” – „uwrażliwionych”. Wnioski, które wyciągnąłem, okazały się być piorunujące.

Na pytanie: „Jak często płaczesz?” Pan X odpowiedział, że czasem mu się zdarza. Nie jest w stanie tego kontrolować. „Nigdy nie dopuszczam do tego, by ktoś widział mnie podczas płaczu” – skwitował. Nie potrafił wytłumaczyć, dlaczego wstydzi się własnego, naturalnego oraz wynikającego z fizjologii odruchu. Po dłuższej chwili namysłu doszedł do wniosku, że woli sam przeżywać swoje życiowe rozterki i nie chce być utożsamiany z grupą „mięczaków”. Wniosek? Mamy pacjenta w bańce społecznej. Na Instagramie siłownia, białko, kreatyna, ciężary, samochody, a prywatnie nie-Herkules, który nie potrafi nazywać swoich emocji po imieniu i przeżywa życie jak na śmiertelnika przystało.

Poczułem pękającą skorupę i poszedłem za ciosem. „Czego najbardziej się w życiu boisz?”. Bez chwili namysłu odpowiedział, że ma obsesję na punkcie porzucenia go przez kobietę. Robi wszystko, by zbudować swój image na twardych fundamentach. Kobiety uwielbiają twardzieli – powiedział. Na mój kontrargument, że przecież ja nie jestem twardzielem i tkwię w szczęśliwej, zdrowej i przyjemnej relacji z kobietą, nie znalazł słów. Nikt nigdy nie wytłumaczył mu, co oznacza „prawdziwa męskość”. To przykre. Obiecuję, drogi Czytelniku, że będę o niego dbał. Uważam, że nie ma nic gorszego od oszukiwania samego siebie. My, mężczyźni, kochamy to robić.

Analogiczne pytania zadałem Y-kowi. Bez problemu odpowiedział, że płacze non stop, nie potrafi zebrać się do kupy, ma dosyć życia, wszystko go przerasta i że życie w gruncie rzeczy jest do kitu. „Chodzę na terapię do psychologa” – poinformował mnie Y. Pochodzi z bardzo zamożnej rodziny. Z tego, co wiem, rodzice nie poświęcali mu zbyt wiele uwagi w dzieciństwie. Byli zajęci karierą i zarabianiem pieniędzy. Wszyscy przestaliśmy brać Y na poważnie. Doskonale zdajemy sobie sprawę z faktu, że jego stan jest stabilny. Rozsiadł się wygodnie w fotelu własnej niedoli i z pozycji obserwatora uczestniczy w stosunkach społecznych.

Skąd się biorą te skrajności? Dużą rolę odgrywa wychowanie. Od najmłodszych lat chłopcy słyszą: „Nie płacz, bądź mężczyzną!”, „Chłopaki nie okazują słabości”, „Nie możesz być miękki!”. Wpojona od dziecka wizja męskości jako siły, niezależności i emocjonalnej odporności sprawia, że wielu z nas w dorosłym życiu nie potrafi przyznać się do swoich uczuć, bo postrzegamy je jako oznakę porażki. Z kolei chłopcy, których rodzice nie nauczyli radzenia sobie z trudnościami, często nie znajdują w sobie siły do działania i poddają się poczuciu bezradności. Społeczeństwo nie daje nam instrukcji, jak znaleźć złoty środek – wymaga, ale nie podpowiada.

Presja społeczna tylko pogłębia ten problem. Jeśli mężczyzna jest zbyt twardy, uznaje się go za zimnego i niedostępnego emocjonalnie. Jeśli jest zbyt wrażliwy, od razu zostaje zakwalifikowany jako „słaby”. W rezultacie wielu z nas żyje w ciągłym napięciu, próbując dopasować się do oczekiwań, które wzajemnie się wykluczają.
No właśnie. Pomimo odmiennych biegunów sposobów na postrzeganie otaczającego ich świata, obydwoje zostali uzbrojeni w tarczę, która pomaga im walczyć z trudnościami życia. Drogie Panie, my, chłopaki, też lubimy sobie czasem popłakać. Wychodzi jednak na to, że ponad połowa z nas nie lubi mówić o tym na głos. Proszę wybaczyć mi posłużenie się upraszczającym stereotypem. Odpokutuję za to w swoim czasie. Przejdźmy jednak do meritum.

Cały tekst jest skierowany do przedstawicieli i sympatyków grupy X. Chłopaki, wrzućcie czasem na luz. Życie jest piękne. Jego pełne przeżywanie przy pomocy każdej z 8 podstawowych emocji pozwala osiągnąć prawdziwe i namacalne szczęście. Autentyczność wymaga wiele pracy i samozaparcia. Wszyscy do tego dążymy. Niewielu się udaje. To najwyższy czas, by pozostawić konwenans za drzwiami, bo nie jest zbyt kolorowo.

M. Gullon

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wordpress Social Share Plugin powered by Ultimatelysocial
Przewijanie do góry