nasi a wasi

Nasi a wasi

Ucichły już wrzaski i jazgot obu stron wybitnie nasyconego nienawiścią konfliktu politycznego na temat gestów oraz słów, którym warto przyjrzeć się bliżej. Pamiętny uniesienie ręki Elona Muska na konwencji inauguracyjnej prezydentury Donalda Trumpa wywołało burzę, przypominając wieloma analogiami do czasów okrucieństw faszyzmu sprzed ponad wieku. Jednak to jest obserwacja jednej strony. Przecież nie da się ukryć jego wybuchowego charakteru, bycia wybitnie elektryczną osobą, tak więc gest był przecież niczym innym jak spontanicznym wyrażeniem wdzięczności, łączności oraz więzi z słuchaczami. Tak sobie ten spór trwał w przestrzeni publicznej, aż jak grom z jasnego nieba pojawiła się ona – nietuzinkowa, guru intelektu, wyzwolona (również od odpowiedzialności) – Barbara Nowacka. Jej gafa z “polskimi nazistami” budującymi obozy koncentracyjne na terenie Polski jeszcze mocniej nakręciła spór, tylko że w odwrotnych rolach – broniący Muska całkowicie zbesztali Nowacką, a wielcy niszczyciele amerykańskiego oligarchy zaczęli widzieć w słowach pani minister niewinne przejęzyczenie.

Wszystko rozchodzi się o słowa, a dokładniej o ich interpretację. Wymaga ona kontekstu sytuacji, a zarazem bezstronności, której szukanie jest pozbawione sensu. Jest takie, ponieważ ciężko znaleźć osobę, która jest przynajmniej przeciętnie inteligentna, zajmująca się powyższymi tematami, a zarazem na tyle jałowa i nie posiadająca żadnej opinii. Musimy pogodzić się z mnogością interpretacji, lecz w tym pomaga (a przynajmniej powinny) zdrowy rozsądek oraz media wysokiej jakości (podające informację bez nacechowania opinią). Media są tutaj jedynie środkiem, który bez rozumu nie będzie słusznie wykorzystany, a tak mamy obecnie.

Obie grupy kurczowo trzymają się swojej interpretacji nie z powodu, jakim potencjalnie jest jego słuszność, lecz wpasowuje się w narracje ich środowiska. Przecież Donald Trump jest literalnie nazistą! Gdyby mógł to ubrałby brunatny mundurek i podpisałby pakt z Rosją o podziale Europy, a następnie zbudowałby wraz z Elonem Muskiem obozy pracy na Grenlandii. Serio? Obecnie zbyt dużo używamy słowa “faszysta”, które przez swoją hiperinflację spowodowaną przez środowiska lewicowe całkowicie się zdewaluowało. Musk wykonujący gest z serca do tłumu po prostu odruchowo wpisuje się w narrację takich grup, potwierdzając ich sposób myślenia. Nie ma więc tutaj żadnego pola do dyskusji, obrony, wymiany argumentów, ponieważ są one zbędne lub co gorsza będą podporą dla tych złych “faszystów”, których nie potrafią zdefiniować, określić, scharakteryzować (rzecz jasna zgodnie z naukową definicją).

Z drugiej strony nie jest lepiej, ponieważ zapatrzenie obu stron uniemożliwia znalezienie porozumienia. Dla przeciwników Nowackiej to co powiedziała nie ma większego znaczenia, ponieważ wystarczy, że powiedziałaby cokolwiek nie tak, żeby domagali się dymisji. Natomiast obrońcy minister wykorzystują retorykę tożsamą do tej, która była użyta w obronie Muska. Przypadek, niewinność, zdarza się każdemu. Osobiście może i jestem w stanie uwierzyć w przejęzyczenie, ponieważ kto o zdrowych zmysłach w polskim rządzie mówiłby o “polskich nazistach”. Jednak żeby coś bez zastanowienia wymknęło się z ust mam wrażenie, że musi być gdzieś zakorzenione głębiej w podświadomości. Całkowicie absurdalnym jest dla mnie fakt, że Nowacka miała w ogóle taką zbitkę słów w głowie i w przypływie stresu ją wypowiedziała. Nie mniej jednak nie ukrywam, że mogło jej się to w takim kontekście zdarzyć, ponieważ ze względu na jej dorobek polityczny oraz niezrozumienie potrzeb edukacyjnych jako minister, całkowicie udowadnia, że nie nadaje się do pełnionej funkcji.

Tymi krótkimi analogiami i sytuacjami chcę unaocznić regułę, która dla współczesnej debaty publicznej jest śmiertelnie groźna. Pewne grupy ze względu na wpadanie w swoje bańki informacyjne oraz chorą nienawiść zamiast racjonalnie podejmować argumenty, stosują przemoc słowną, odcinają się od drugiej strony, ponieważ nie są konkurentami, a wrogami. Jeżeli taka będzie percepcja, to nic tylko zaraz pójdziemy na noże. Brak otwartości na dialog oraz argumenty długofalowo będzie skutkował nasileniem konfliktów wewnątrz społeczeństwa, a winę będą ponosić obie strony. Żadnym usprawiedliwieniem jest domniemane “zło” czy z góry uznawanie siebie za tych “dobrych” – poglądy to tylko poglądy i każdy człowiek z natury jest równy wobec siebie. Nic nie daje jednej osobie większych praw do bycia lepszym, uznawania się za bardziej racjonalne itd. Jedynym co nas może tutaj uratować jest pokora. Nawet jeżeli druga strona dalej będzie chamska, to z uporem należy być dla niej kulturalnym i przedstawiać swoje argumenty, ponieważ tylko to ma szansę przebić mur ignoranctwa i buractwa, wstrętu dla intelektu na rzecz prymitywnego utożsamiania się w plemiennej wojence, gdzie nasi dobrzy, a ci drudzy wrogowie, którzy tylko czyhają, aby nas zniszczyć. Taka postawa nie prowadzi do niczego dobrego, a nic nie wskazuje, aby ludzie w większości byli tego świadomi. Obniżanie poziomu dyskusji do rynsztoka poprzez promowanie przez Waldemara Budę wyzwiska pani minister od k**** (ponieważ im się “przejęzyczyła”) czy nazywanie całej amerykańskiej administracji faszystowską do niczego nie prowadzi. Bicie piany będzie dalej pogłębiały podziały, które zasadzają się w chorej nienawiści do drugiej strony, a kiedy przychodzi prawdziwa konfrontacja, to mózgi wyjałowione przez lata plemiennych wojenek nie potrafią skonstruować argumentu broniącego ich tezy, ponieważ zazwyczaj nawet nie wiedzą jak powinien wyglądać.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wordpress Social Share Plugin powered by Ultimatelysocial
Przewijanie do góry