o kafce, przy kawce, bez kafki

O Kafce, przy kawce, bez Kafki

Banalnym stwierdzeniem byłoby powiedzenie, że świat kreowany przez autora oparty jest na jego przekonaniach i doświadczeniach. Każde dzieło literackie, choć może być owocem bogatej wyobraźni, jest zawsze w pewien sposób naznaczone osobistą historią swojego twórcy. Interpretując utwór przez pryzmat jego przeżyć i myśli, traktujemy go nie tylko jako autonomiczny konstrukt fabularny, lecz także jako namacalne źródło refleksji autora. Znajomość biografii twórcy pozwala nam lepiej zrozumieć, dlaczego podjął konkretny temat, a także, dlaczego pewne sceny lub postaci zostały ukazane w taki, a nie inny sposób. Innymi słowy, wiedza o życiu pisarza stanowi klucz do wyboru odpowiedniej ścieżki interpretacyjnej.

Jednakże odnoszę wrażenie, że twórczość Franza Kafki wręcz cierpi na nadmierne interpretowanie jej przez pryzmat jego biografii – biografii, która uległa znaczącej mitologizacji. Podobnie jak sama postać Kafki, jest to temat, który zasługiwałby na osobną analizę. Warto zaznaczyć, że w przypadku jego dzieł podejście biograficzne bywa stosowane w sposób niemal obsesyjny. Sam nie raz padłem ofiarą tej manii! Szukałem niemal na siłę jakiegokolwiek nawiązania biograficznego, a kiedy je znalazłem – nie biorąc pod uwagę opcji, jaką jest pomyłka – cieszyłem się jak małe dziecko.

Uważam, że skupianie się wyłącznie na życiu pisarza przy próbie zrozumienia jego utworów może prowadzić do zawężenia perspektywy interpretacyjnej i – paradoksalnie – do pewnego rodzaju uproszczenia jego twórczości. Być może skupianie się na wątkach biograficznych prowadzi nas na jakąś drogę, jednak jest to trasa pełna skrótów! Owszem, Kafka czerpał inspiracje ze swoich doświadczeń, a jego literatura jest przesiąknięta wątkami autobiograficznymi, ale czy to oznacza, że powinniśmy patrzeć na nią wyłącznie przez ten pryzmat? Czy nie możemy pozwolić sobie na spojrzenie na goły tekst i rozpoczęcie jego analizy od wykluczenia każdego możliwego wątku biograficznego? Czy takie “rozwiązanie” jest w ogóle dopuszczalne?

Myśl ta zrodziła się w mojej głowie, gdy, czytając “Wyrok” Franza Kafki, w scenie, w której pojawia się surowy ojciec Georga, stary Bendemann, zobaczyłem nie tyle postać stworzoną przez pisarza, ile samego Hermanna Kafkę (ojca Franza Kafki) – postać, która dzięki despotycznemu podejściu wychowawczemu, ukształtowała jego światopogląd. Wtedy też uświadomiłem sobie, że moje spojrzenie na utwór jest silnie uwarunkowane znajomością dzieciństwa Kafki, a moja interpretacja nie będzie w pełni “czysta”.

Nie bez powodu podjąłem się analizy “Wyroku”. Po pierwsze, jest to moje – tuż po “Zamku” – ulubione opowiadanie Kafki. Po drugie, opowiadanie to przesiąknięte jest autobiograficznymi odniesieniami – od skomplikowanej relacji Franza z jego ojcem po ukrywanie innych bliskich Kafce postaci pod przekształconymi imionami. Dlatego też moja analiza będzie na przekór wszystkim innym. Ten tekst będzie punktem wyjścia do próby, która wydaje się wyjątkowo trudna, ponieważ ma ona na celu “usunięcie” autora z jego własnego tekstu.

Chciałbym podjąć się tego wyzwania. Chcę spróbować całkowicie wykluczyć Kafkę z jego dzieła. Nie dlatego, że uważam, iż jest mało znaczący w świecie literatury – był w końcu jednym z najwybitniejszych pisarzy XX wieku. Pozwolę sobie wtrącić, że jest on moim ulubionym autorem i zajmuje specjalne miejsce w moim sercu. Wracając, nie neguję jego geniuszu literackiego. Próba ta absolutnie nie jest wynikiem mojej ignorancji wobec jego życia, czy dorobku literackiego. Wręcz przeciwnie, moja decyzja wynika z chęci eksperymentu – spojrzenia na “Wyrok” w sposób odmienny, nieoczywisty, bez zakorzenienia go w osobistych doświadczeniach autora.

Moim celem jest jedynie sprawdzenie jednej z wielu możliwych dróg interpretacji. Świadomie odrzucam tradycyjną, biograficzną ścieżkę interpretacyjną. Nie zamierzam pisać banałów pokroju: “W »Wyroku« jest surowy ojciec, a Kafka też miał surowego ojca” albo “W »Wyroku« Georg (protagonista) jest niezwykle podobny do Franza Kafki. Finito i Schluss – był to Hochgenuss (z niem. hoch – wysoki; Genuss – przyjemność)”. Przyjmijmy, że od tego momentu zapominam, kim jest Franz Kafka. Hermann Kafka? Nawet nie wiem, kto to jest! Świadomie odrzucam tradycyjną, biograficzną ścieżkę interpretacyjną.

Ta metoda zmusza mnie do skupienia się wyłącznie na strukturze dzieła, głębokiej analizie i interpretacji samego tekstu. Chcę spojrzeć na “Wyrok” jako autonomiczne dzieło literackie, które nie potrzebuje zakotwiczenia, by przedstawić swoją prawdziwą wartość. Zanim jeszcze “wgryzę” się w analizę “Wyroku”, pozwolę sobie nakreślić ramy, w jakich będę się poruszał. Fakt – rezygnuję z wątków biograficznych, ale nie mogę sobie pozwolić na porzucenie stylu, który jest nieodłączny dla Franza Kafki. Zatem moim jedynym “punktem odniesienia” jest znajomość jego tekstów.

“Było to niedzielne przedpołudnie, o najpiękniejszej porze wiosennej”. Sam tytuł opowiadania już sugeruje jego charakterystyczny, kafkowski wydźwięk. Kafka często poruszał w swoich dziełach motywy winy, osądu i kary – elementy te są niemalże nierozerwalnie związane z atmosferą kafkowskiego świata. “Wyrok” wpisuje się w ten schemat, zapowiadając historię, w której los jednostki zostaje przesądzony w sposób arbitralny i, pozornie, niezrozumiały.

Wracając – Georg, przedsiębiorczy młodzieniec, odnosi sukcesy zarówno w życiu zawodowym, jak i osobistym – prowadzi rodzinny biznes, a także planuje przyszłość z narzeczoną. W pewnym sensie odczuwa z tych powodów wewnętrzne spełnienie. Jednak każdy, kto, choć w minimalnym stopniu zna twórczość Kafki, wie, że taka sielanka nie będzie trwać wiecznie, stopniowo ustępując miejsca narastającemu z każdą stroną niepokojowi. Póki co jedynym przedpołudniowym zmartwieniem naszego protagonisty jest wewnętrzna debata na temat tego, czy sensowne jest wysłanie listu do swojego przyjaciela, który uciekł w głąb Rosji. W liście miałby poinformować go o swoich zaręczynach z nijaką Frydą Brandenfeld. Co istotne, Georg świadomie ukrywał ten fakt przed przyjacielem.

Kim jednak jest przyjaciel Georga? Choć jego postać wydaje się tajemnicza i mglista, nie można powiedzieć, że zupełnie nic o nim nie wiemy. W pewnym sensie stanowi on przeciwieństwo samego Georga Bendemanna, a nietrudno wywnioskować, kim jest i czym się cechuje sam Georg. Przyjaciel stanowi, jakby jego alter ego – jest uosobieniem alternatywnej drogi, którą protagonista mógłby podążyć. Podczas gdy Georg rozwija rodzinny biznes i układa sobie życie, jego przyjaciel pozostaje na marginesie – zamknięty w odosobnieniu w obcym mu państwie.

To właśnie ten przyjaciel staje się przyczyną konfliktu między Georgiem a jego narzeczoną. Fryda pragnie jedynie poznać wszystkich przyjaciół swojego narzeczonego. Jednak aby to się stało, Georg musiałby poinformować przyjaciela o swoich zaręczynach – co wyraźnie budzi w nim opór. Fryda, choć nie jest postacią, na której skupia się opowiadanie, odsłania pewną prawdę o swoim narzeczonym. W swojej uwadze skierowanej do Georga – “Jeśli masz takich przyjaciół, Georg, to w ogóle nie powinieneś był się zaręczać” – zawiera się nie tylko rozczarowanie, ale i pewien niepokój. Fryda nie krytykuje Georga za samo utrzymywanie kontaktu z przyjacielem, lecz za sposób, w jaki to robi. Dostrzega w nim jego wady – nie tylko unika on konfrontacji, ale też w jakiś sposób dystansuje się emocjonalnie od ludzi, którzy powinni być mu bliscy, buduje relacje na niedopowiedzeniach. Fryda dostrzega w nim coś, co mogłoby zagrozić jej przyszłości – jeśli Georg nie potrafi być szczery w tak fundamentalnej sprawie, to czy można mu w ogóle zaufać? Czy jego postawa nie stanie się źródłem przyszłych problemów w ich relacji?

W tym sensie Fryda staje się pierwszą osobą, która dostrzega w Georgu coś, co wkrótce brutalnie ujawni się w jego relacji z ojcem. To, co zaczyna się jako pozornie błaha kłótnia o list, w rzeczywistości stanowi jeden z pierwszych sygnałów, że życie Georga nie jest tak poukładane, jak mogłoby się nam wydawać.

Zatrzymałbym się i zastanowił nad samą winą Georga. Młody Bendemann tłumaczy swoje milczenie dotyczące zaręczyn z Frydą troską o kompana – uważa, że jego przyjaciel znajduje się w trudnej sytuacji i wieść o jego szczęściu mogłaby go tylko dobić. Innymi słowy, w swoim przekonaniu działał nie ze złej woli, lecz z chęci oszczędzenia przyjacielowi bólu. Jednak czy aby na pewno jest to prawdziwy powód jego milczenia? Warto rozważyć możliwość, że Georg zwyczajnie kłamie – być może nawet przed samym sobą. Troska jest bardzo wygodnym usprawiedliwieniem, ale równie dobrze może stanowić przykrywkę dla innych motywacji – zwłaszcza że Georg sam wspomina Frydzie o “szczególnym stosunku korespondencyjnym, jaki z nim utrzymywał”.

“Ale na szczęście nikt nie musi uczyć ojca, jak przejrzeć syna”. Przyjaciel Georga nie tylko jest katalizatorem sprzeczki pomiędzy nim a jego narzeczoną, lecz także kluczowym elementem innej, znacznie bardziej fatalnej i skomplikowanej relacji – tej między Georgiem a jego własnym ojcem. To właśnie raport Georga w sprawie napisanego już listu do przyjaciela staje się powodem przybycia Georga do własnego ojca. Na początku wydaje się, że kieruje nim troska, jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że nie jest to jedyny motyw jego działań – nie interesuje go samopoczucie ojca, lecz przede wszystkim jego opinia na temat napisanego listu. Co więcej, traktuje ojca jako niegroźnego, schorowanego staruszka – człowieczka przytłoczonego wiekiem, zamkniętego w ciemnym, obskurnym pokoiku, który stracił dawną siłę. W jego spojrzeniu dostrzegalna jest pewna wyższość. Zdaje się, że całkowicie przejął rolę opiekuna, tym samym, sprawując kontrolę nad ojcem i całą sytuacją.

Nie zrozumcie mnie źle – nie chcę demonizować Georga. Jednak jego własne myśli oraz opinie Frydy i ojca utwierdzają mnie w przekonaniu, że nie jest on niewinny. Prawdę powiedziawszy, kiedy dochodzi do konfrontacji Georga ze starym Bendemannem, wiedziałem, że ojciec Georga nie może sobie pozwolić na tkwienie w takim stanie. Nie może sobie pozwolić na zdominowanie przez własnego syna i nie może sobie pozwolić na taką porażkę. Nie uważam tego spostrzeżenia za szczególnie odkrywcze – w końcu tak dziwnie “spokojna” relacja niemal wymuszała taki rozwój wydarzeń – ale jest jeszcze jeden aspekt, który nasunął mi tę myśl: powtarzające się w tekstach tego autora “figury ojcowskie”.

Ojcowie lub ich odpowiedniki (wujek Karla Rossmanna w “Ameryce” i wuj Józefa K. w “Procesie”) w świecie kreowanym przez Kafkę zwykle okazują się nieczułymi postaciami wobec losu swoich podopiecznych. Jest to ich wspólny element. Przykłady? W “Przemianie” ojciec Gregora Samsy, po tym, jak jego własny syn zostaje przemieniony w “potwornego robaka”, wstydzi się Gregora. Zmusza go, poprzez bicie, do tkwienia w swoim pokoju, a gdy tylko Gregorowi udaje się z niego wyjść, tłucze go i obrzuca jabłkami. W “Procesie” wuj Józefa K. bardziej martwi się o wstyd, jaki jego siostrzeniec przynosi rodzinie, mając proces sądowy, niż o jego własne dobro. W “Ameryce” Karl Rossmann zostaje wygnany przez niedawno odnalezionego wuja Jakoba, ponieważ złamał “zasady” panujące w jego domu. Tak więc w każdym z tych przypadków relacja nie opiera się na trosce, czy zrozumieniu, lecz na czystej hierarchii, gdzie “ojciec” jest uosobieniem bezwzględnej siły, która wymusza posłuszeństwo.

Nie inaczej jest w przypadku “Wyroku”. Można dokładnie wskazać chwilę, w której stary Bendemann przystępuje do ataku na Georga. Przemiana starego Bendemanna jest wręcz “eksplozywna” – i właśnie to słowo najlepiej oddaje jej charakter. Powtórzone pytanie ojca: “Czy jestem dobrze przykryty?” oddziela chwilę jego słabości od nagłego, niemal cudownego odzyskania sił i autorytetu. Najpewniej jego zachowanie jest efektem narastającej frustracji, żalu i poczucia osamotnienia, które doprowadzają go do desperackiej próby odzyskania władzy nad synem i rozpoczęcia sądu nad młodym Bendemannem.

Przede wszystkim to, co pada z ust starego Bendemanna, nie jest jedynie bezmyślnym krzykiem, lecz listą win i przewinień Georga. Ojciec oskarża syna o zdradę – zarówno wobec niego samego, jak i wobec przyjaciela z Petersburga. Okazuje się, że stary Bendemann doskonale go zna, a nawet ceni go bardziej niż własnego syna. Twierdzi, że to właśnie przyjaciel byłby synem, jakiego naprawdę pragnął – staje się dla niego symbolem uczciwości i szlachetności, kimś, kto nigdy go nie zawiódł i kto zasługiwał na jego całkowite zaufanie. Relacja, jaka łączyła ojca z przyjacielem Georga, jest niemal idealizowana – stary Bendemann opisuje go z podziwem i oddaniem, sugerując, że to właśnie on, a nie Georg, był mu prawdziwie bliski. Wzrusza się, wspominając go, co jeszcze bardziej podkreśla siłę tej więzi. To uczucie kontrastuje z jego stosunkiem do własnego syna, wobec którego okazuje wyłącznie rozczarowanie i pogardę.

W oczach ojca Georg nie jest odnoszącym sukcesy młodym mężczyzną z obiecującą przyszłością. Stary Bendemann widzi w nim kłamcę, człowieka wręcz obrzydliwego – kogoś, kto nie ma prawa do szczęścia, bo jego fundamenty są osadzone na zdradzie. Co więcej, ojciec ujawnia, że przez cały czas utrzymywał kontakt z przyjacielem Georga i regularnie informował go o wszystkim. W tym momencie stary Bendemann jawi się nie tylko jako wszechpotężny, ale niemal wszechwiedzący i wszechobecny. Dodatkowo, kiedy stoi wyprostowany na łóżku – fizycznie góruje nad własnym synem, zwłaszcza gdy parodiuje Frydę. Tak, ten wątek również staje się częścią osądu. Jego zaręczyny z Frydą traktuje jako kolejne przewinienie – wręcz jako zhańbienie pamięci zmarłej matki, której imienia Georg już nawet nie przywołuje. Zdaje się, że zamiast pielęgnować pamięć o matce, Georg zbyt szybko i zbyt łatwo pozwala sobie na nowy rozdział w życiu, jakby przeszłość nie miała dla niego żadnego znaczenia.

Wracając do postaci “przyjaciela Georga” – samo jego istnienie stanowi niepodważalny argument w ostatecznym i decydującym wyroku na Georga – śmierci przez utopienie się. Interpretacji “Wyroku” należałoby szukać w kontekście biblijnym. W “Wyroku” widać wyraźne nawiązania do Starego Testamentu, gdzie Bóg objawia się jako surowy i wszechwładny sędzia, którego decyzje są nieodwołalne. Ojciec Georga przypomina takiego właśnie starotestamentowego Boga – surowego, nieomylnego i absolutnie doskonałego. Jego postać przywodzi na myśl Boga z “Księgi Hioba” czy “Księgi Rodzaju” – wszechwładnego, sprawującego pełną kontrolę nad ludzkim losem, a wymierzona kara nie podlega negocjacjom. Wystawia na próbę, oczekując bezwzględnego posłuszeństwa. Natomiast Georg przypomina człowieka obciążonego grzechami, którego los został już przesądzony. Co istotne, nie podejmuje próby obrony przed wyrokiem, lecz przyjmuje go – co bez wątpienia czyni go kimś na wzór biblijnego grzesznika, świadomego swoich win.

Sama postawa Georga jest dla mnie zastanawiająca. Skupię się na fragmencie opowiadania, który wydaje się kluczowy: “»Teraz się pochyli – myślał Georg – gdybyż upadł i roztrzaskał się«, to słowo przebiegło z sykiem przez jego głowę. Ojciec pochylił się, ale nie upadł”. Pragnienie, by ojciec upadł i roztrzaskał się, ujawnia narastającą w nim frustrację i bezsilność, a może nawet i strach – zważywszy, że oblicze starego Bendemanna (Boga) jawi się Georgowi jako “koszmarne”. Nie jest to zwykła, stłumiona myśl. Sądzę, że te słowa niosą w sobie coś więcej niż tylko gniew, czy nienawiść – zawierają także desperacką nadzieję. Nadzieję na odwrócenie ról, na przejęcie władzy nad własnym ojcem, a być może również nad własnym losem.

Czy jednak Georg odczuwa jakąkolwiek skruchę? Uważam, że tak – świadczy o tym jego posłuszne, wręcz mechaniczne poddanie się wyrokowi. Nie kwestionuje decyzji ojca, nie próbuje się bronić, a jedynie podporządkowuje się władzy, której nie jest w stanie zakwestionować. Wypowiada przy tym swoje ostatnie słowa: “Drodzy rodzice, zawsze was przecież kochałem”. Jeśli Bóg jest sprawiedliwy, ale i miłosierny, to dlaczego Georg nie zasłużył na ocalenie? Najprawdopodobniej dlatego, że było już na to za późno. Skrucha, choć autentyczna, nie zmienia jego losu – kara została wymierzona, a wyrok musi zostać wykonany.

Owszem, dzieła Kafki są przesiąknięte elementami jego życia – relacją z ojcem, doświadczeniami urzędniczymi, alienacją – co często prowadzi do interpretacji jego twórczości przez pryzmat biografii. W pewnym sensie, jest to zjawisko naturalne. Nie oznacza to jednak, że jest to jedyny dopuszczalny sposób odczytania jego literatury. Analiza wyłącznie “gołego” tekstu, bez odniesień do biografii, jest jak najbardziej możliwa. Przecież nie musimy się ograniczać do jednej perspektywy, możemy przyjąć różne strategie, które pomogą nam odnaleźć sens i wartość danego tekstu. W przypadku Kafki można zatem analizować i zrozumieć przymiotnik “kafkowski” bez konieczności odwoływania się do jego życia.

“Finito i Schluss – był to Hochgenuss”.
Paweł Kośnik

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wordpress Social Share Plugin powered by Ultimatelysocial
Przewijanie do góry