Minął już tydzień od szumnej zapowiedzi startu w wyborach prezydenckich Krzysztofa Stanowskiego, tak więc możemy już na spokojnie przysiąść i ocenić, co wiąże się z tym dla losów kampanii. Żartów i komizmu nie było końca, przecież na nic więcej politycy nie są warci. Ta metoda może powodować poczucie bliskości z Stanowskim, przecież chyba każdy z nas słyszał, że politycy to złodzieje, kłamcy, malwersanci, mitomani itd. Nie mamy wobec nich żadnego zaufania, lecz dalej ich wybieramy ubierając to w patetyczne tony walki o sprawę racji stanu. Jest to szczególnie widoczne wśród największych oponentów startu Stanowskiego – twierdzą, że obnaża to powagę i rangę tych wyborów oraz całej sceny politycznej. W takim wypadku przychodzi proste pytanie – jakiej powagi? Wszyscy ci panowie w garniturach zapiętych na ciasny guzik w swych kłamstwach, przejęzyczeniach i ciągłym zmienianiu poglądów różnią się od szefa Kanału Zera jedną cechą, którą jest brak szczerości. Stanowski wchodzi pomiędzy polityków używając ich broni, a jednocześnie jasno mówiąc, że ją stosuje tak samo jak inni, tylko że prawdomównie. W tym zasadza się szansa wyborcza Krzysztofa Jakuba Stanowskiego, jego fenomen oraz konsekwencje dla polityki.
Zacznę od tego, że nie wierzę kompletnie w pierwszą, można powiedzieć błahą część celów Stanowskiego. Pokazanie kampanii prezydenckiej i kuluarów polityki od środka możemy włożyć między bajki, co najwyżej zobaczymy materiał o happeningach samego kandydata. W jaki sposób miałby dotrzeć do zakulisowych rozmów działaczy partyjnych, sztabowców, PR-owców i innych kluczowych dla kampanii osób? Szczerze powiedziawszy w tym aspekcie nic nowego się nie dowiemy o wyborach, bowiem nie będzie o tym opowiadać polityk, a gdyby to robił, to byłby z pewnością nieszczery. Nie mam tutaj żadnego problemu względem Stanowskiego, ponieważ nie jest to głównym celem tej kandydatury i tak jak wielu wyborców nie będę na to zwracał uwagi.
Nie tylko moje zainteresowanie wzbudza dosadność Stanowskiego, mówi to co naprawdę siedzi w dużej części z nas. Wreszcie nie musimy już się nawzajem okłamywać jakimś mniejszym złem, wyższą sprawą czy innymi dowodami na patos naszej polityki. Wszyscy są równie nic nie warci w tym wyścigu prezydenckim, ich słowa są podawane na tacy i często stoją w sprzeczności względem ich dawniejszych wypowiedzi, przy czym nie podkreślają, że zmieniają zdanie (przecież byłoby to przyznaniem się do błędu). Pamiętam jak Rafał Trzaskowski mówił, że prezydent nie może być z tego samego obozu co rząd lub fakt, że budowane jest już wielki hub lotniczy pod Berlinem. No tak, powiedział to i co z tego? Ktoś go rozliczy? Przecież twardy elektorat tak czy siak pójdzie oddać na niego głos, a prawicy nie przekona, tak więc słowa można sobie rzucać na wiatr. Nie inaczej jest z Szymonem Hołownią i jego poglądami na CPK, które zmieniały się proporcjonalnie do sondaży poparcia dla tego projektu.
W tym momencie wchodzi nam Stanowski i jasno deklaruje, że on niczym nie różni się od innych. On nie ma żadnej wizji, poglądów oraz kompetencji co jest oczywiście prawdą, lecz niestety dotyczy to również partyjnych nominatów ubiegających się o ten urząd. Stanowski ma o tyle lepszą sytuację, że mówi nam o tym wszystkim wprost, wykorzystując metody polityków w sposób satyryczny, pokazując nam to co chcemy widzieć. Chcemy, ponieważ tak szczerze uważamy. Sami kłamcy są na Wiejskiej, oszuści i złodzieje, nieprawdaż? Wiemy to i to prezentuje nam Stanowski – prawdę, jednakże podaną w bardzo przyjemny sposób.
Czego mamy bronić, skoro to się niczego nie trzyma? Brak jakichkolwiek zasad, konsensusu i zgody głównych aktorów polityki względem sądownictwa zaraz może doprowadzić do braku sędziego w tych wyborach. Nieuznawana przez niektórych izba Sądu Najwyższego nie ma obecnie legitymacji całego społeczeństwa do wydania werdyktu o tym, kto zwycięży w wyborach prezydenckich. Ogromna ilość sędziów i ich wyroki są kwestionowane, a ich usunięcie wraz z postanowieniami sądowymi z pewnością doprowadzi do prawnej anarchii. Nie ma zgody na rozwój kluczowej dla przyszłości infrastruktury, trwa ciągła walka o wyższe obietnice socjalne kosztem przyszłych pokoleń, prześciganie się kto jest większym grabażem demokracji, tradycji, integracji z Unią czy agentem Kremla. To ma być ta powaga, której trzeba bronić? Śmiem wątpić, ja i wielu z nas nie będziemy za tym stali, bowiem prowadzi nas to tylko do ogólnonarodowej katastrofy.
Dlatego Stanowski jest taki autentyczny oraz skuteczny w pozyskiwaniu elektoratu. Jest głosem zmęczenia gwałtu na racji stanu i dobru społeczeństwa. Dlaczego dalej mamy robić dobrą twarz do złej gry? Nie widzę w tym sensu i w związku z tym optymistycznie patrzę na kandydaturę Stanowskiego. Jestem przeciwko degrengolady powiększającej się od 20 lat rządów POPiS-u, mam dość tej obłudy sprzedawanej jako poważna polityka mająca na sercu dobro ogółu. Największe obawy mam wobec samego Stanowskiego, ponieważ nie mam pewności, że zrezygnuje przed wyborami. Pokładam w nim nadzieję na to, że chociaż trochę dzięki materiałom w TVP w likwidacji rozbudzi nowy sposób myślenia w społeczeństwie. Oczywiście, może to być tylko happening, który nie ma nic większego na celu, lecz sam Stanowski stwierdził względem obecnej “klasy” politycznej to co ja powyżej.
Na dniach będziemy świadkami wykorzystywania internetu do budowy nowej, bezprecedensowej kandydatury w historii Polski, bowiem jej celem nie jest zwycięstwo, a wyśmianie współczesnych absurdów. Wydany w Kanale Zero “Dziennik Narodowy” oczywiście w sposób satyryczny, a jakby inaczej, wspiera charyzmatycznego dziennikarza. Największe obawy mam właśnie z zasięgami, bowiem ta szczytna idea może nie dotrzeć tak szeroko jakby powinna. Kanał na Youtubie ma ograniczone zasięgi, a większość wyborców nie ogląda twórczości Stanowskiego w internecie. Jeśli liczy na wynik wyższy od dawanych mu obecnie przez sondaże ok. 3% musi się naprawdę postarać, chociaż z pewnością będzie mu łatwiej niż reszcie z obecnego “planktonu” politycznego, ponieważ w swojej formule jest jako jedyny autentyczny. Również potencjalny elektorat się różni, ponieważ spośród niezdecydowanych, Stanowski nie wybiera z tych, którzy myślą o jakimś konkretnym kandydacie, są naprawdę wachającymi się wyborcami, lecz z ogólnej masy nie interesującą się polityką, a zarazem mającą w głębokim poważaniu obecne “elity” .Wbrew temu co mówią przeciwnicy Stanowskiego nie czeka nas kompromitacja naszej demokracji, bowiem to już się stało dawno temu. Teraz możemy przyglądać się jedynie udowodnieniu ludziom, że ma to miejsce i należy coś z tym zrobić. Stanowski nie jest do tego kompetentny, lecz stwarza przestrzeń, w którą ktoś będzie mógł wejść, jednak żeby być wiarygodnym, musi pochodzić spoza polityki.
Z całą pewnością nie dowiemy się już niczego o polityce, ale będzie można oddać swój głos szczerze na realny obraz polityków. Będzie można wyrazić swój sprzeciw względem braku szacunku wobec wyborców, alienacji ośrodka władzy, ciągłych zmian zdań i żenującego poziomu merytorycznego. Start Stanowskiego nic nie rozwiąże w polskiej polityce, która od dekad stała się jednym wielkim przejęzyczeniem, z którego politycy się wycofują, przepraszają itp. Im więcej głosów uda się zdobyć w trakcie tej kampanii, tym bardziej głos veta wobec politycznych miernot będzie wyraźniejszy. Nie teraz, ale może w nadchodzącej przyszłości, uda się przekuć to w realne zmiany.




