pamiĘtnik dyktatora

PAMIĘTNIK DYKTATORA

„PAMIĘTNIK DYKTATORA”
18 sierpnia – r.
Czasem przytłacza mnie moja popularność… Gdziekolwiek tylko nie
zerknę, widzę swoją twarz, z niewiadomego powodu przejaskrawioną. Z dziwnie
intensywnym blaskiem, który przebija się przez moje przymrużone oczy.
Wygląda to tak, jakby twórca nałożył zbyt dużo farby na pędzel, a podczas
malowania moich źrenic cała farba spłynęła z tegoż narzędzia, tworząc dwie
przypadkowe plamy wokół moich oczodołów. Może to był zamierzony efekt?
Niemniej jednak sprawia wrażenie, jakby coś wymknęło się spod kontroli,
mojej kontroli. Jestem powieszony na latarniach.
Mój wizerunek widnieje na nieotynkowanych ścianach, przystankach
autobusowych, autobusach, latarniach — mówiąc krótko: wszędzie. Powielany
wielokrotnie, ciągle na tym samym czerwonym tle… Wskazuje ludowi jakąś
drogę. Dokładnie nie wiem, dokąd ma ona prowadzić, ale podczas sesji
poproszono mnie o ten mały, aczkolwiek symboliczny gest, który, jak to
usłyszałem, „ładniej wygląda”.
Każda osoba z tłumu, który tłoczy się wokół mnie, ma policzki
zarumienione do czerwoności. Lud ogarnęła euforia! Nie, powiedzieć, że lud
ogarnęła „euforia”, to karygodne niedopowiedzenie! Tłum jest w stanie
głębokiej ekstazy! Na ich ustach wyryty jest uśmiech. Każdy chce być przy
mnie jak najbliżej. Wysuwają ręce w moją stronę. Moja obecność obok nich
najwyraźniej im nie wystarcza. Chcą mnie dotknąć, tak jakby stanowiło to
ostateczne spełnienie i zbawienie. Cieszę się ich szczęściem.
Przeżywam tę chwilę uwiecznioną na plakacie razem z nimi. Jestem dla
nich, jak to podają codzienne wiadomości, „ojcem”. Coś w tym jest. Są ze
mnie dumni, tak jak każdy syn jest dumny ze swojego ojca. Co więcej, doszły
mnie słuchy, że rozpiera ich duma z powodu ich własnego, dobrowolnego
wyboru. Prawdę powiedziawszy, wierzę w tę tą te tę teorię. Prawdę
powiedziawszy, wierzę w takie teorię. Nikt nie wskaże mi chociażby jednej
osoby, która nie jest zadowolona z moich rządów. Takie osoby nie istnieją i
nigdy nie istniały!
Ubrany jestem w czarny jak noc mundur. Jednak tę „noc” rozjaśniają
drobne guziczki w kształcie gwiazd. Przypominam upersonifikowany
nieboskłon. Plakat wypełniam ja! „Rozlewam się” jak kosmos, który jest
wręcz przepełniony ciałami niebieskimi… czerwonymi ciałami niebieskimi.
Wpatruję się, jak to podaje czerwony napis pod plakatem, w „LEPSZĄ
PRZYSZŁOŚĆ”. Dokładnie nie wiem, co to znaczy. Dalej staram się rozgryźć tę
tą te metaforę. Dalej staram się rozgryźć ten zlepek słów. Mam jeszcze dużo
czasu na rozwiązanie tej zagadki.
Zdaje się, że „LEPSZĄ PRZYSZŁOŚCIĄ” jest również czerwone — bynajmniej
nie z powodu jego fazy wschodzenia — słońce, które jako jedyne na tym
świecie góruje nade mną. Chyba poproszę o usunięcie go ze wszystkich
plakatów, a może po prostu zasłonię je przed światem…

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wordpress Social Share Plugin powered by Ultimatelysocial
Przewijanie do góry