Rozmawiając o sukcesach ruchu polityczno-społecznego studentów na myśl najczęściej przychodzą nam sukcesy z ubiegłej epoki. Słynny studencki marzec ’68 roku, wielka fala mobilizacji spowodowana zakazem władzy ,,ludowej” wystawiania ,,Dziadów” w Teatrze Narodowym. Zaledwie 13 lat później jeden z przełomowych momentów drogi do transformacji ustrojowej – strajk studencki w Łodzi, i rejestracja pierwszej niezależnej organizacji studenckiej w bloku komunistycznym – NZS, istniejące do dzisiaj.
Po 89 roku zmieniło się jednak wszystko. Korona wróciła na głowę naszego orła, poupadały struktury i symbole dawnego systemu a studencki ruch musiał odnaleźć się w nowej, neoliberalnej rzeczywistości. Najbardziej wyrazistą próbą wskrzeszenia ducha uczelnianej solidarności z tamtych czasów jest mobilizacja przeciwko propozycjom byłego ministra edukacji – Mirosława Handki. Pod koniec lat 90-tych jego nieustępliwe próby przeforsowania opłat za studia dzienne na uniwersytetach publicznych były zatrzymywane przez równie waleczny ruch studenckiego oporu. Organizujące się wtedy społeczności zapierały się rękami i nogami, w Warszawie doszło do zablokowania bramy głównej Uniwersytetu a sam minister – mimo szerokiego poparcia dla jego propozycji wśród koalicji rządzącej – musiał się ostatecznie z ich wprowadzenia wycofać.
Był to niewątpliwie ogromny sukces społeczności studenckiej. Prawdziwy pokaz siły leżącej we wzajemnej solidarności i wspólnocie, która gdy zmobilizowana odpowiednią motywacją – staje się niemożliwa do ignorowania.
W tej historii punktem nie do pominięcia jest sprawa Romana Giertycha – naszego ukochanego krypto-nacjonalisty, trzymającego dziś sztywny szeroki uśmiech pod barwami Koalicji Obywatelskiej. Jeszcze tak niedawno naczelny ulubieniec Donalda Tuska był przecież znienawidzonym ministrem edukacji w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Jego postać uniwersalnie jednoczyła w niechęci wszystkie środowiska naukowe, od uczniów, studentów po nauczycieli i wykładowców akademickich. Działania istniejących wtedy lewicowych młodzieżówek, takich jak Młodzi Socjaliści, miały swój kluczowy udział w zakończeniu (tymczasowym, ale jednak) przykrej kariery politycznej Giertycha.
Tak było zatem kiedyś. Organizacje studenckie mimo trudności związanych z adaptacją w nowym ustroju nie ustępowały w walce o najbardziej istotne postulaty. Nie zajmowały się one jedynie sprawami uczelni, bo rzecz jasna nikt z nas nie żyje w próżni, ale poruszając kwestie socjalne, materialnych warunków życia – w istocie kierowały swój przekaz do całego społeczeństwa. Ich podstawowa wizja to sprawiedliwość społeczna, silna społeczność akademicka, wolna przestrzeń do nauki oraz stabilne i normalne warunki życia.
Z takimi postulatami na sztandarach idzie dziś Inicjatywa Pracownicza, a w zasadzie to Inicjatywa Pracownicza Młodych. Studencki odłam krajowego związku zawodowego ma swoje oddziały na większości uczelni publicznych, w tym na moim Uniwersytecie Śląskim. Tak się idealnie złożyło że kilka dni po publikacji mojego ostatniego tekstu organizowali oni spotkanie otwarte na naszej uczelni. W duchu dziennikarskiej ciekawości (oraz mojej naturalnej sympatii do organizatorów) postanowiłem się tam wybrać i zrelacjonować to, co najważniejsze.
Całość wydarzenia przebiegła bardzo spokojnie. Ciepła herbatka, otwarte głowy i długie konwersacje o tym co nas studentów na co dzień boli. Wśród wymienionych przez uczestników kwestii najczęściej pojawiała się kwestia braku tanich stołówek (o czym pisałem szerzej w poprzednim tekście) całkowity brak inwestycji w nowe akademiki oraz ogólny brak szacunku instytucji uczelni do jej pracowników i uczęszczających.
Co jednak ciekawe, podniesione na spotkaniu problemy praktycznie idą w parze z treścią publikowanych na początku października postulatów protestu organizowanego przez Inicjatywę Pracowniczą. Zachęcam serdecznie was, czytelników, do dokładnej ich lektury i przemyślenia. Zauważycie po tym że, tak jak wspomniałem wyżej, mimo swoich oczywistych korzeni IP Młodych to coś więcej niż tylko ruch zdenerwowanych studentów.
To organizacja walcząca o solidarność społeczną, postulująca zakaz umów śmieciowych odbierających młodym ludziom możliwość stabilnego utrzymania. To odejście od nieopłacalnych i wyzyskujących nas praktyk i staży, które od zarania dziejów stanowią największą zmorę rynku pracownika. To nowoczesne inwestycje w akademiki i budownictwo społeczne, których realizacja stanowi jedno z najczęściej proponowanych rozwiązań rozwijającego się wciąż w naszym kraju kryzysu mieszkaniowego.
Podobnych postulatów jest masa i mógłbym je tutaj wymieniać godzinami, jednak to byłoby anty produktywne. Faktem jest że ruch studencki w naszym kraju istnieje, rozwija się i odnosi małe, lecz dość medialne i efektywne sukcesy. Tylko w tym roku strajki studenckie miały miejsce w Krakowie, Warszawie i Poznaniu. O tym ostatnim szerzej przeczytać można w krótkiej lecz treściwej książce ,,Jowita Zostaje – Historia 10 dni ruchu studenckiego”. Opowieść o obronie jednego z najważniejszych akademików dla poznańskiej społeczności akademickiej jest prawdziwie inspirująca. W obliczu decyzji uczelni o prywatyzacji obiektu studiujący z całego kraju, z mniejszych i większych miejscowości, przyjeżdżali do Poznania by solidaryzować się i wspierać swoich strajkujących kolegów i koleżanki. Tak masowej i efektywnej mobilizacji nie mogliśmy obserwować od lat. Co jednak najważniejsze – przyniosła ona konkretny skutek.
Zaledwie 2 tygodnie temu ogłoszono wyniki konkursu na wykonawcę modernizacji domu studenckiego. Projekt ma przynieść Jowicie drugą młodość a całkowity budżet na modernizację zamyka się w granicach 130 milionów złotych. Ta informacja to przede wszystkim ulga dla wszystkich mieszkańców domu studenckiego, ale również ogromna doza nadziei. Nadziei na to, że przy odpowiedniej jedności i zorganizowaniu – nawet tak zatwardziałe monolity establishmentu jak władza państwa potrafią ugiąć się pod skoordynowaną presją.
Jaki jest więc główny wniosek z tej krótkiej syntezy ostatnich lat studenckiej batalii? Organizacje takie jak IP, pomimo fundamentalnego zorganizowania na poziomie uczelni, zabiegają o spektrum spraw stanowczo wybiegających poza te typowo akademickie. Uderzają w tematy typowo pracownicze, życiowe. Pojawiają się zawsze tam, gdzie rażąca niesprawiedliwość i ucisk człowieka, oferują konkretne rozwiązania i pomimo rażących trudności – wciąż nieustannie uświadamiają i organizują się.
I to, moi drodzy, niech stanie się głównym przekazem dzisiejszego tekstu. Jeśli mierzycie się w toku swoich codziennych dni z problemami różnorakiej natury, jeśli męczy was tempo waszego życia i poczucie osamotnienia – pamiętajcie że nigdy nie pozostaniecie w tym wyścigu sami. Na polskich uczelniach, ulicach, w polskich firmach i szkołach żyje siła prawdziwej solidarności. Różnorakie organizacje studenckie i związkowe to jej najbardziej wyrazista manifestacja. Dołączajcie do nich, organizujcie się, wspierajcie swoich kolegów i koleżanki z ławek, biur czy zakładów. Bo jak historia wielokrotnie udowadnia – tylko nie pozostawieni sami sobie, zorganizowani, tworząc siłę wspólnoty jesteśmy w stanie zawalczyć o należytą nam godność i spokój.




