Otworzyliśmy drzwi, za którymi znana polityka będzie jeszcze gorsza, a kroku wstecz postawić nie będziemy mogli. Wraz z zaprzysiężeniem Karola Nawrockiego brniemy dalej w szeroko rozumiany antysystem, nawet jeżeli stoi za nim jedna z dwóch systemowych partii. Jednak zamiast kierować się przełomem w polityce, nie ciężko zauważyć, że w Polsce lepiej cały potencjał spożytkować na inne, niebanalne zagrywki. Tak więc nici z wielkich zmian, natomiast możemy z dumą rozpościerać transparenty i pochwalne pieśni, ponieważ antysystem rzeczywiście wygrał, można rzec zmasakrował ważną rzecz – kulturę i stosunki.
To że będziemy mieli kopię Trumpa rodem z Temu nie jest chyba zaskakujące. Do stwierdzenie tego wystarczy rzucenie przynajmniej jednego oka na cały image polityczny, ubiór czy trochę żałosne z racji sztywności Prezydenta relacje z tłumem, no i te nieszczęsne okejki… No ale jest jak jest i co w tym złego? Przecież Trump jest silny! Nawrocki też i to nawet w wielu wymiarach, w przeciwieństwie do pulchnego golfisty. Chociaż kopia jest nie ukrywając szczerości na zbyt nachalna, to jej skutki nie będą takie lekkie.
Już na pierwszym spotkaniu prezydenta z premierem natrafiliśmy na oznakę jego nonszalancji. Niczym amerykański showman stworzył widowisko z słabym, osamotnionym Tuskiem, który nie miał innego wyboru jak czekać na głowę państwa. Arogancja? Nie, najzwyklejszy cynizm, jednak czy źle będąc politykiem? Każdy szuka dla siebie szans, a dla Nawrockiego jest nią afirmacja siły oraz sprawczości.
Pierwszy tydzień? Rajd po Polsce i ofensywa polityczna względem rządu. Nie będziemy już świadkami niemego oporu Andrzeja Dudy, który swoje przeczekał i oddał prezydenckie stery. Karol Nawrocki co jak co, ale jednak w polityce zadebiutował w ostatnim roku, tak więc musi ugruntować swoją jeszcze nietrwałą pozycję lidera. Walka o CPK z dawnego projektu, obniżka podatków, ale jednocześnie krytykanctwo nadmiernego deficytu. Stabilność i konsekwencja? Znowu nie, na razie Nawrocki strzela ze wszystkich swoich dział.
Czy się wystrzela za szybko i znudzi się? Raczej nie, chociaż być może przejdzie do gładszej ofensywy, po prostu musiał zaznaczyć swoją obecność w pałacu oraz fakt, że będzie czymś więcej niż uciążliwą komarzycą brzęczącą tuż za uchem Tuska. Właśnie do tego potrzebuje swojej siły oraz “amerykańskości”. Bowiem czym nie jest amerykańska prawica po 2016 r. i monopolizacji republikanów przez Donalda Trumpa jeśli nie jakimś dziwnym poplątaniem kontrkultury, rewolucji oraz waleczności?
Dzisiejszy bunt nie wyrasta jak kiedyś z dużych ośrodków akademickich, gdzie opór względem starych, konserwatywnych i zgorzkniałych wartości przelewał szalę goryczy. Współczesna rewolucja jest rewolucją przeciwko rewolucji, która dokonała się wraz z początkiem rewolucji seksualnej w Stanach Zjednoczonych, a następnie postępującym wpływem na kulturę masową mediów o charakterze progresywnym. W świecie uwznioślenia miękkości, delikatności oraz tolerancji młody, gniewny proletariat wielkomiejski zamieszkujący przede wszystkim akademiki największych uczelni w Polsce przestał być masą niosącą młodzieńczy bunt. Kto się dziś buntuje?
Trumpizm nie idzie do nas, on już dawno się zagnieździł dzięki polaryzacji oraz permanentnej walce PiSu z zawziętymi elitami. Strach oraz jednocześnie obrzydzenie tego, co klasy wyższe uczyniły z Polską przyczynił się do budowy nowej kontrkultury, tej która walczy z dogmatem równości płci, emancypacją mniejszości seksualnych, sekularyzacji. Mieliśmy to w sobie, lecz obecnie wyrasta ze zdwojoną siłą. W związku z spadkiem wpływów środowisk konserwatywnych w Europie na rzecz twardego nacjonalizmu spod szyldu nowych partii buntu, w Polsce jedynie to zaognia sytuację i jeszcze bardziej prawicę degeneruje w zbiór fobii zamiast odwagi.
Karol Nawrocki wygrał w najmłodszych grupach wyborców, jednak prawicowość młodych nie jest równomierna z tą, którą reprezentuje stare pokolenie hm, powiedzmy kolokwialnie wiadomo jakich beretów. Tak jak na całym świecie postępuje odchodzenie od religii, czyli czegoś co raczej konserwuje i utrwala porządek, jest antyrewolucyjna może nie z samej natury, jednak wpływała tak oraz dalej wpływa na wiele ludzkich umysłów. W przeciwieństwie do tego starych wyrasta nomen omen rewolucja konserwatywna, idei które przynajmniej z teorii powinna być antytezą słowa jej poprzedzającego. Postępująca laicyzacja odciąga młodych prawicy, w dużej mierze zainteresowanych poglądami jedynie przez energiczne i dynamiczne wstawki z rolek lub innych tik-toków, od spokojnego wyrachowania. Musimy już! Teraz! Ktoś mógłby rzecz banalnie, że ot znowu “dziarscy chłopcy” nam rosną, którzy w obronie tradycyjnego ładu siłą się zachwycają, czyli podzielają swego rodzaju współczesny faszyzm mentalny, bowiem w mojej opinii tym się obecnie przejawia.
Jednak co to ma z Amerykę i czy jest takie złe? Przecież każde pokolenie ma swoje wzorce i modele. Nie bez powodu napisałe wyraźnie o rewolucji konserwatywnej, ponieważ obecne zjawiska kojarzą mi się bardzo z tymi, które zachodziły w niestabilnej, pełnej żywiołów i niestety wojującego nacjonalizmu Republice Weimarskiej, do czasu przejęcia władzy przez nazistów. Nurt radykalnie odrzucający współczesne mu paradygmaty, odrzucający wolność oraz indywidualizm jako degenerujące bzdety na rzecz bezpieczeństwa, solidarności, poczucia pewnej wspólnoty. Szczególnie teraz ma to znaczenie, ponieważ w dobie doom scroolingu coraz bardziej wpadamy w bańki, a za nimi stoi jedynie cyfrowa samotność. Odpowiedź temu jak i innym problemom zwykłej młodzieży, nie tej z dużych miast, lecz wykluczonej przez system oferuje obecnie nazywany “zdrowym rozsądkiem” prymitywny w swej treści nacjonalizm. Trump swym energicznym szałem skutecznie odebrał praktycznie cały robotniczy elektorat Demokratów, opcji socjalnej i tzw. prospołecznej w ich mniemaniu. Jak to możliwe, że milioner oraz sojusznik swoich kolegów z giełdy to uczynił? Tak jak Nawrocki, a w przypadku młodych nawet bardziej Mentzen mówią o ważnych dla tej pokrzywdzonej części społeczeństwa tematach: obronna ich społeczności przed “obcymi”, przywrócenie normalności (jakkolwiek przez nich rozumianej) itp. Temat kościoła i wiary? Niezbyt już kręci, skoro według badań elektorat Sławomira Mentzena był podobnie niereligijny jak ten od w ich przekazie ponoć skrajnie progresywnego i lewicowego Rafała Trzaskowskiego.
No cóż, Polska dla lewicy łaskawą nie jest i nigdy nie była, nawet SLD u szczytu władz skrajną nie była. Prezydentury mamy dopiero początek, lecz to właśnie młodzi dali pałac Nawrockiemu, to oni są przyszłością wyborów i budują państwo. Rewolucja konserwatywna przybiera na sile wraz ze wzrostem poparcia oraz znaczenia w przekazie publicznym skrajnej, anty-establishmentowej prawicy na Zachodzie, często będącej w opozycji do tej grzecznej, koniunkturalnej prawej strony. Czy Polskę czeka wyzywanie dziennikarzy i nieustanne intrygi jak w Białym Domu? Raczej nie, chociaż cyrku mamy co niemiara patrząc na sądownictwo, energetykę, KPO, granicę, gospodarkę, ochronę zdrowią… Kurde, trochę sporo tego. Tak czy inaczej młodzież idąca do wyborów pod znakiem “Byle nie Trzaskowski” nie jest bynajmniej jednorazowym wybrykiem, a rozpędzającym się trendem.
Nie będzie powrotu do lat 2005-2019 (wejście Konfederacji do Sejmu) gdzie głównym głosem prawicy było wysługiwanie woli Kościoła. Czas iść z trendami i demografią, a ta niestety skazuje nas na rewolucję i jej idiotyczne paranoje, które są podgrzewane przez algorytmu social mediów, można jedynie wymienić wojnę płci i obarczanie się o winę kto stoi za brak urodzeń w Polsce, dlaczego tak ciężko zawrzeć małżeństwo czy spory o LGBT. Denne i bezwartościowe, lecz dające jakąś tożsamość grupową, na domiar tego niestety bardzo anachroniczną.
Prawico, gdzie zmierzasz mając tak wielkie zasługi w walce z ubóstwem, utrwaleniem dogmatu wolnego rynku czy instytucjonalizacją prawną indywidualizmu – to że my jako jednostki mamy prawo do samorealizacji i nikt, szczególnie państwo nie ma prawa wciskać się do naszych spraw. Niestety chyba dalej tkwię w liberalnym śnie, a główny nurt będzie dalej odjeżdżał w kierunku postępującego państwa totalnego. Demagogia, populizm oraz podżeganie do plemiennych wojenek są dopiero pierwszym krokiem do podważania sukcesów wolności, tego o co walczono przed nami.




