Media mają skłonność do opisywania tego co głośne, na czasie, pożądane i mające posłuch w społeczeństwie. To nic złego, przecież nic dziwnego w tym, że chcemy wiedzieć więcej na tematy, które nas dotyczą lub interesują. Jednak czasem równie warto spojrzeć na to, o czym się nie mówi, a może bardziej – pomija. Czasem coś powiedzą, pomruczą, lecz ich głos jest jedynie ambiwalentnym przerywnikiem w poważnej polityce. Tak, obecnie wielki showman z laską marszałkowską, czyli Szymon Hołownia, oraz Magdalena Biejat w swojej kampanii wyborczej są marginalnym dodatkiem do sondaży. Chociaż po stronie kandydatki Lewicy widać jakąś wolę działania w postaci konwencji, hasła oraz działalności internetowej, to marszałek Sejmu najwyraźniej już się pogodził pozycją kandydata Trzeciej Drogi na czwartym miejscu.
Szymona Hołowni nie widzę w ogóle, nie tylko w walce o trzecie miejsce, ale absolutnie pod względem jakichkolwiek działań kampanijnych. Jego próby zostania rozjemcą w sporze o to kto ma zasądzić ważność wyborów prezydenckich znikły w medialnym natłoku informacyjnym. Z tego co widze była to jedyna próba zaistnienia na scenie politycznej, ponieważ oprócz tego w jego kandydaturze nie dzieje się kompletnie nic, a im dłużej będzie to trwało tym gorzej dla niego. Ledwo co utrzymuje swój elektorat na poziomie ok. 8% co przy intensywnej działalności Rafała Trzaskowskiego jest niebywałym sukcesem, ale jego podtrzymanie wymaga pracy, której jakkolwiek by nie patrzeć nie widać. Żadnej konwencji, programu, nawet działalności w internecie! Znane są przezwiska wewnątrzpartyjne nazywające Trzaskowskiego “leniuszkiem”, jednak co można tutaj powiedzieć? Elektorat Trzeciej Drogi z wyborów 15 X spadł o niemal 6-7% i dalej może ulegać rozdrobnieniu, ponieważ chrapkę na niego posiadają silni gracze, czyli wcześniej wspomniany kandydat Koalicji Obywatelskiej oraz Sławomir Mentzen. Obydwaj kandydaci podbierają to z bardziej centrowej bądź prawicowej części elektoratu, przy czym Hołownia właściwie się nie broni. Mentzen prowadzi już swoją działalność od jesieni tamtego roku, przezwyciężając problem Konfederacji z poprzednich lat, czyli brak skupienia na mniejszych ośrodkach miejskich. Rafał Trzaskowski właściwie obecnie może już po prostu jedynie być, jednakże nie można nie oddać mu rozkręcania kampani. W obliczu dwóch silnych konkurentów na dwóch frontach jednocześnie, Hołownia bez słowa kapituluje. Zapomnieliśmy o Sejmflixie, niebywałych ripostach, charyzmie i aparycji, bowiem nawet sam zainteresowany nie jest chętny do przypominania o sobie. Może jest to sposób na zamortyzowanie porażki i cichego rozwodu Trzeciej Drogi? Możliwe, ponieważ coraz więcej widzimy tarć wewnątrz koalicji. Najwięcej chyba o stanie obecnym może powiedzieć fakt, że projekt nowych obostrzeń dla myśliwych forsowany przez polityków Polski 2050 został ostatecznie zablokowany przez… koalicjantów z PSL. Ludowcy jakoś sobie poradzą, są już ponad 100 lat i nie zanosi się na ich rychły koniec, ale polityczny hapennin showmana wkracza w kolejną fazę kryzysu, który na naszych oczach niedługo może podzielić los Ryszarda Petru czy Janusza Palikota.
Lepiej jest z Magdaleną Biejat, chociaż szczerze powiedziawszy to nie mamy tutaj do czynienia z fenomenalną formą. O kampanii krajowej oczywiście nie ma na razie mowy, a ta w internecie chociaż kulawa to przynajmniej jest, w przeciwieństwie do Hołowni. Biejat już ogłosiła hasło, podała dalej parę postów z Kościuszką i prześmiewczo względem obietnic Lewicy z 2019 r. postuluje zbrojenie Polski (śmiem twierdzić, że jej wiarygodność po proponowaniu przez jej ugrupowanie utrzymanie 500+ kosztem nowych samolotów F35 jest nikła). Patrząc szerzej na pozycję kandydatki względem jej oponentów to sytuacja przypomina tę od Szymona Hołowni – nic nie słychać, nic nie widać.
Biejat oraz Hołownia poprzez późny oraz pozbawiony jakichkolwiek emocji start, obecnie już wyjałowioną z ciekawości postać są nieistotni w wyścigu prezydenckim. O Szymonie Hołowni obecnie słychać jedynie w kontekście sondaży wyborczych, a o Magdalenie Biejat właściwie nic. Oprócz zaangażowania w kampanię pokazuje to również kondycję ich ugrupowań macierzystych. Lewica coraz bardziej staje się jedynie cieniem Platformy Obywatelskiej, która została wielkim obozem Polski postępowej, może i bez większej idei, ale przynajmniej “anty-PiS”. PO jest pod tym względem o wiele bardziej wiarygodna, to przecież ona jest drugą stroną polaryzującego nasze społeczeństwo konfliktu, a Lewica? Tylko stoi i patrzy, a kiedy trzeba to zagłosuje za propozycjami Donalda Tuska. Kurs partii najbardziej uwidacznia sama jej kandydatka. Wywodzi się z partii Razem, która ostatnimi czasy postanowiła wystąpić z koalicji z Nową Lewicą, ponieważ absolutnie odrzuciła wezwania o wstąpienie do rządu (wspierała rząd głosami, lecz do niego nie wstąpiła, była to kość niezgody w Lewicy). Jednak Biejat i parę innych osób postanowiło pozostać w ramionach Tuska, oddając tym samym Lewicę do jego dyspozycji. Bez charakteru, wiarygodności oraz szans na podjęcie jakiejkolwiek walki.
O partii Szymona Hołowni pisałem już wcześniej. Z pewnością postępujący kryzys w Trzeciej Drodze nie buduje mu wygodnej bazy, z której mógłby wystartować do walki. W obliczu marginalizacji jego ugrupowania, start i walka o głosy wydają się ostatnim wezwaniem o pomoc człowieka, który widzi zbliżającą się zgubę. Kolejny podnóżek Donalda Tuska, jednak o wiele gorszej pozycji niż Lewica, ponieważ tak jak Petru i Palikotowi nie udało się zbudować stabilnego elektoratu Polski 2050 samodzielnie powyżej 5%, stąd więc są skazani na PSL.
Cisi i bez wyrazu kandydaci parlamentarnego mainstreamu nie tworzą narracji oraz zapotrzebowania na swoje kandydatury, są jedynie z przymusu. To co ich zmusza do kandydowania to walka o przetrwanie i możliwość dalszego partycypowania w rządzie, a w dalszej perspektywie możliwość wejścia do następnego składu Sejmu. Z pewnością na dniach wyjadą w trasę wyborczą, lecz czy będzie miała taki odzew i zainteresowanie jak ta od Mentzena? Wątpię. Powątpiewam również w ich pozycję w ogóle, bowiem jak na razie swoją działalnością w 100% wypełniają rolę przystawek dla PO – czasem coś powiedzą, uwiarygodnią ich w szerokiej walce z PiS oraz dadzą głosy na ich projekty, ponieważ skrócenie kadencji Sejmu będzie dla nich niczym innym jak po prostu pogromem przy urnach wyborczych.




