Trumna zamknęła się z trzaskiem.

Wyborczy szał powoli opada, jednakże wiążące się z tym emocje chyba na długo z nami pozostaną. Chociaż od 18 maja wizja wygranej Karola Nawrockiego przebijała się coraz bardziej na horyzoncie, to ciężko fakty skonfrontować z wielkimi oczekiwaniami oraz przewidywaniami. Pamiętam jeszcze sondaże sprzed niedawna wskazujące na zdecydowane zwycięstwo prezydenta Warszawy przy ponad 60% poparciu. Gdzie te procenty się ulotniły? Jakby nie patrzeć w środowisku Trzaskowskiego na znikających procentach bardziej znają się chociażby Marcin Kierwiński czy Bartłomiej Sienkiewicz, to sprawa w tym przypadku jest zgoła poważniejsza i mające potencjalnie bardziej znaczące konsekwencje. Jesteśmy bowiem naocznymi świadkami oraz uczestnikami procesu, który w sumie na swój sposób jest zabawny. Wynoszony na ołtarze prawie że prezydent-elekt Trzaskowski przegrywa po raz drugi w dogrywce wyborów prezydenckich. Tak jak porażkę z urzędującym prezydentem, który ma najwyższe wskaźniki zaufania społecznego można wybaczyć, to klęska z człowiekiem, którego oskarża się o kibolskie ustawki, zachwalanie swoich książek pod pseudonimem, wyłudzenie mieszkania, kontakty z trójmiejskim półświatkiem jest absolutnym upokorzeniem.

Przed Rafałem Trzaskowskim nie kreuje się przyszłość kwiatami usłana. Druga z rzędu porażka w wyborach prezydenckich, tym razem z ogromną presją oraz poczuciem pewnego zwycięstwa z człowiekiem bez kwalifikacji moralnych, definitywnie skreśla go z wyścigu o pałac. Zdziwiłbym się gdyby PO nie wyciągnęła jakichkolwiek wniosków i wystawiło go po raz kolejny, byłby to niesamowicie żałosny spektakl. Porażka drugi raz z kandydatem PiSu pokazuje, że osoba o takiej atmosferze, czyli progresywnej, zaślepionej Europą oraz wielkomiejskiej nie ma predyspozycji do wygranej. Bardziej niż wojewódzki interesuje mnie w tym kontekście rozkład gminny głosów w drugiej turze. Otóż Trzaskowski oprócz zachodnich gmin wiejskich, w których dominują przesiedleńcy lub mniejszości narodowe (włączając Białorusinów na Hajnówce) odniósł zwycięstwo jedynie w dużych i większych ośrodkach miejskich. Polska ludowa nie kupuje “tęczowego” Rafałka, którego prawdziwej twarzy nie udało się schować na drugi plan w trakcie kampanii, byłoby to niewiarygodnie karkołomne i w gruncie rzeczy niemożliwe.

Muszę przyznać, że w moim marcowym tekście “Współczuję Nawrockiemu” przeliczyłem się z moimi przewidywaniami. Na swoją obronę mam fakt, że absolutnie nic wtedy nie wskazywało na Nawrockiego. Byliśmy przed debatami, emocje były jeszcze spokojne oraz sam kandydat miał lekko mówiąc beznadziejną, sztuczną prezencję. Tak jak w dramatycznej sytuacji po ludzku współczułem wciśniętemu w nie swoje środowisko Nawrockiemu, to względem Trzaskowskiego nie mam żadnych odruchów empatii. Nie z racji jakiejkolwiek antypatii czy złego życzenia, a z bardziej racjonalnych powodów. W przeciwieństwie do Nawrockiego nie był ostatnią deską ratunku, a prominentnym politykiem, który aspirował po zwycięstwo. Porażka jest tylko i wyłącznie winą jego oraz sztabu, przy czym nie można wykluczyć również destrukcyjnej roli Donalda Tuska wraz z jego ogromnym bagażem elektoratu negatywnego.

Fakt, że najsilniejszym i najbardziej nośnym symbolem kampanii Trzaskowskiego zostały przekazane korale przez kandydatkę, która otrzymała 1% poparcia (!) demaskuje powagę tej kampanii. Mdła, denna oraz szczerze powiedziawszy nudna. Było dużo ataków, ale mało pozytywów. Było to szczerze proste do przewidzenia, że ukrycie progresywnych poglądów w nijakim gąszczu wymówek będzie niewiarygodne, a z drugiej strony jasne eksponowanie ich doprowadziłoby do jeszcze większej porażki. Jednym słowem nietrafiony kandydat, nie na polskie warunki polityczne. Wiele rzeczy pięknie podsumowuje chowanie Trzaskowskiego do szafy i korzystanie z innych. Przykładowo spoty puszczane na antenie TVP w likwidacji nie zawierały nawet twarzy czy głosu Trzaskowskiego. Jedynie puste, milutkie hasła. Za bardzo nie rozumiem co miało to wszystko na celu, ponieważ zdawało się, że w starciu z tak drewnianym i jeszcze bardziej nijakim kandydatem KO ma pałac w kieszeni, a jednak.

Sztuczne uśmiechy i brak wiarygodności ideowej. Dla skrajnej lewicy sojusznik deweloperów oraz banksterów, a dla prawicy tęczowy koleżka wielkomiejskich elit, którego wiceprezydentem miasta był homoseksualista Paweł Rabiej (nie jest to nic złego, ale dla wielu symptomatyczne). Wiele słyszałem, że PO i Trzaskowski to liberałowie bez zdania, serio? Osobiście w całej masie postulatów socjalnych, wspierających własność państwową, brak rozliczenia z lockdownami covidowymi czy wsparcia nowych, licznych europejskich regulacji zielonoenergetycznych nie widzę za grosz grama liberalizmu, jedynie tandetny populizm, którego jedynym przymiotnikiem jest proeuropeizm. Nie mam zamiaru ubliżać tym, którym się to podoba, lecz jak dla mnie jest to naiwna wiara w ludzi, którzy nie mają kręgosłupa, który zastąpiła chorągiewka zmieniająca kurs w zależności od kolejnej fali antypisizmu.

Rząd zawiódł, nie dowiózł absolutnie niczego. Nawet nie wszedł na linię konfrontacyjną z prezydentem, aby pokazać kto w tym starciu jest zły. Pokazali jedynie kto jest leniwy i nie ma jakiejkolwiek wizji dla Polski. Prezydent Duda zawetował w ostatnim 1,5-roczu zaledwie 6 ustaw, to ma być ten konflikt? Skoro leniwi, to może przyjaźni? Nie wiem czy takie określenie można przypisać latającej z workiem ziemniaków po hospicjum Kindze Gajewskiej, Giertychowi oraz całej internetowej bańce hejterów pokroju Pablo Moralesa, a może w końcu Donaldowi Tuskowi, który w swoim przemówieniu po wyborach nawet nie pogratulował prezydentowi-elektowi, a jedynie pogroził, że będą dalej robić swoje. No cóż, jak ma się taką butę i arogancję to można wyjechać co najwyżej z swoim poparciem do Pruszkowa oraz Legionowa, ale dalej za wielkie aglomeracje będzie ciężej. Mając taką ekipę i poczucie wyższości nad “plebsem” można dalej gnić w korkach na 6-pasmówce.

Widzę wiele złego w podejściu taktycznym Platformy, lecz jeszcze gorzej widzę przyszłość. Rafał jest spalony, drugi raz przegrał wybory a za 4 lata kończy się jego kadencja w Warszawie, po której nie będzie mógł walczyć o reelekcję. Uniżeniem dla niego byłaby rola szeregowego posła PO, dla którego szczytem ambicji zostanie co najwyżej teka ministerialna w rządzie kordonowej koalicji przeciwko PiS. Pojawia się kwestia sukcesji po Donaldzie Tusku w partii. Nie można wiecznie tkwić z człowiekiem, którego nienawidzi większość Polski, a zarazem bez niego ta partia traci sens istnienia. Trzaskowski tę drogę ma w mojej opinii pogrzebaną, liderem nie może być przegryw z chłopcem od kiboli. Po 2014 r. i odejściu Tuska widzieliśmy brak pomysłu na tę partię, jej powolny upadek, brak umiejętności wyciągnięcia wniosków oraz realnego podjęcia rękawicy z Kaczyńskim. Dla Platformy Obywatelskiej nie szykują się wygodne czasy. Perspektywa upadku rządu na rzecz prawicowej koalicji mającej swojego prezydenta wyraźnie stwarza szansę na powstanie nowego outsidera na tej części sceny politycznej, zdecydowanie silniejszego niż Petru oraz nijaki Hołownia. Osobiście na to liczę, ponieważ jest to szansa na otwarcie oczu przez mainstreamowych polityków, ich pozycja nie jest wieczna i zależy od nas, a na chwilę obecną absolutnie się nie sprawdzają. Brak wizji, idei oraz jakiegokolwiek punktu zaczepienia, który mógłby wyraźnie utożsamić się z tą stroną na innej kanwie niźli walki z tym “złym” PiSem. Jeżeli nie ma motywacji do życia, to niech odejdą i dadzą szansę innym, mniej zadufanym w sobie, no chyba że chcą dalej przegrywać i obrażać się na tę gorszą, mniej wykształconą część Polski, zdawkowo kochanej Ojczyzny.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wordpress Social Share Plugin powered by Ultimatelysocial
Przewijanie do góry