polemika z artykułem redaktora Mateusza Grabowskiego „ Żel-betonowy patriotyzm”
Minione Święto Odzyskania Niepodległości oraz coroczne dyskusje nad suwerennością, patriotyzmem i ogólnie nastawieniem do społeczeństwa skłaniają mnie obecnie do refleksji. Nie tylko data 11 listopada, ale również tekst Mateusza Grabowskiego na łamach naszego pisma budzi we mnie przemyślenia. Chcę wejść w polemikę dotyczącą tych dosyć ważnych kwestii dla istnienia wspólnoty. Nie będzie to jednak jedynie sama krytyka, co wysunięcie swojej optyki. Skoro jest okazja, czemu by nie skorzystać?
Przede wszystkim nie wybrzmiała chyba jednorodna definicja postawy patriotycznej, a w całym strumieniu myśli wyodrębniają się jedynie cechy przybliżające. W związku z tym mam wiele wątpliwości, a szczególnie czy sprowadzenie tego terminu czysto do indywidualnej ekspresji i definiowania jest słuszne. W tych sprawach trzeba mieć jednak odwagę i wyjść trochę dalej niż publicystyczna rzeka słów, z której po przeczytaniu pozostaje wątpliwość co do zrozumienia przeczytanej treści.
Patriotyzm a podporządkowanie – wspólnota ponad państwo
Celem moim jest oczywiście wyłuskanie od Mateusza tego co należyte i dobre. Jednak przy ogólnej aprobacie faktu docenienia tematu, nie mogę przejść obojętnie wobec wielu nadużyć, ale również czystej trywializacji tego pojęcia. Przede wszystkim trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie czym i wobec kogo patriotyzm jest?
Idąc prostą ścieżką etymologiczną łatwo zauważyć pochodzenie od słowa patria oznaczającego naród, w takim razie czy należy utożsamić tak jak uczynił to Mateusz naród z państwem? Czy lojalność wobec tego tworu jest wyznacznikiem bycia dobrym we wspólnocie? Śmiem twierdzić, że nie i co więcej istnieje tutaj wyraźna sprzeczność. Nie dam sobie wmówić haseł tzw. wspólnotowców czy innych państwofili, że są to pojęcia tożsame. W związku z tym patriotyzm byłby jedynie hołdem wobec biurokraty-suzerena.
Separacja tych dwóch sformułowań jest kluczowa dla istnienia i dbania o naszą wolność, która jest najbliższym sercu oraz rozumowi środkiem osiągania naszych pragnień, celów, szczęścia. Niejednokrotnie właśnie instytucje stoją nam na drodze ze swoimi absurdalnymi, a w skrajnych przypadków jednoznacznie nie moralnymi nakazami, które prawem nazwać się nie można. Również wtedy mam być lojalny? Czy nie lepiej może wspólnie ze swoją wspólnotą dbać o swoje przyrodzone prawa?
Naród, ale też inne wspólnoty w tym te najbardziej pierwotne i najbliższe emocjonalnie jak rodzina czy najbliżsi są wieczne, w tym sensie że powstają bez żadnych przepisów, nakazów i rozporządzeń. Zawsze solidarność i obrona swojego względem agresji na nasze ma pierwszeństwo, ponieważ narusza naszą nieprzymuszoną wolę. Patriotyzmem jest więc z całą pewnością zaangażowanie jak i po prostu czucie tej wspólnoty, która istnieje nie tylko aby łatwiej było nam wymieniać się towarami, pracą, usługami, ale również chronić prawa oraz wolności.
A państwo? No cóż, jest tylko podwładnym nas, przynajmniej dobrze jakby tak było, ale z racji posiadania przymusu bezpośredniego oraz sankcji niewspółmiernie większych od nas pozostaje nam na razie żyć w tym przemocowym systemie. Stąd też potrzebna jest wspólnota i postawa patriotyczna – nie dla państwa, a wobec niego drogi kolego redakcyjny, ponieważ to my jesteśmy ważniejsi i powinniśmy stawiać się tym, którzy naszą tkankę chcą niszczyć. Naród, ale też wspólnota lokalna, są zawsze górą, stąd też patriotyzm wymaga dużej odwagi, męstwa jak również świadomości oraz zdolności intelektualnych.
Przede wszystkim sprawy wspólnoty
Nie chcę dokonać transwersji tego tekstu w kierunku natury państwa, ponieważ nie to jest istotą rozważań mojego kolegi z redakcji, jednak uznałem, że jest to jedna z ważnych kwestii do poruszenia w tym zagadnieniu. Ogólnie sprawę ujmując nie chcę trywializować tego pojęcia, ponieważ jest ono naprawdę mocne, poważnie nacechowane i jednak powadze trochę urąga podawanie za jej przykładów czynów no cóż, możliwie szlachetnych oraz godnych, lecz szeroko błahostkowych.
O samej trywializacji powiem później, lecz teraz chciałbym przejść do istoty zagadnienia. Albowiem czym w takim razie jest ten cały patriotyzm skoro nie posłusznym przestrzeganiem przepisów państwowych? Przecież o to walczyli nasi przodkowie ty nikczemny zbereźniku! No cóż, z lekkim jednak politowaniem przyjmuję argumenty walki oraz męczeństwa, ponieważ tak jak pisałem wcześniej naród jest czymś żywotniejszym niż sterta papierków stwierdzających, że na danym terytorium jest lub nie ma jakiegoś monopolisty do karania za to, co uzna za niegodne (zabory się kłaniają).
Dbałość oraz zainteresowanie o dobro swojej patrii, do tej której należymy z racji np. po prostu zamieszkania, urodzenia, ale również przywiązania, w tym kontekście wspólnota rozszerza się diametralnie. Obrona i realizacja swoich wolności będących podstawowym atrybutem osiągania zamierzonych planów jest o wiele łatwiejsza oraz skuteczniejsza w swojej wspólnocie, która widzi przecież wewnątrz siebie prędzej sojusznika niż wroga (przynajmniej tak powinno być). Ograniczenie nas dotyczy innych, przemoc wobec jednego może być precedensem do stosowania jej wobec innych, porzucenie może prowadzić do dalszego rozpadu.
Jednym i krótkim słowem opisać to mogę jako przede wszystkim działanie racjonalne, lecz nie byle jakie i pierdołowate. Znaczy to tyle co waga spraw musi być na tyle ważna, aby wykraczała poza po prostu ludzką przyzwoitość oraz porządność, którą po prostu realizujemy wszyscy. Czy tego chcemy czy nie jesteśmy grupą interesów, którą łączy wiele rzeczy, ale również są takie, które pozwalają na zdrowy podział dzięki miejscu zamieszkania, gwarom, dialektom, tradycjom itd. Wolność jest przyrodzona i podstawowa, lecz korzystać z niej należy mądrze i w interesie każdego z nas jest jej gwarancja wzajemna. Dlatego też widzę patriotyzm jako coś wzniosłego, dojrzałość do postawienia się za drugim, ponieważ w istocie rzeczy jest jak ja.
Skoro wrzuciłem papierek do śmietnika w Pradze, to jestem czeskim patriotą?
Teraz właśnie przechodzę do rzeczy, które może powinny być na początku, lecz zważywszy na wagę sprawy, wolałem umieścić je wcześniej niż dalej. Mateusz dużą uwagę i sedno sprawy sprowadził do rzeczy powiem to wprost – trywialnych. Są to te aspekty, które ująłem wyżej jako po prostu będące jakimś świadectwem godności, przyzwoitości. Nie chcę zrozumianym być źle, nie odmawiam ich aprobowania! Ba! należy je pochwalać, ponieważ każdemu należy się przecież należyty zwrot podziękowania za posprzątanie ulicy, klatki schodowej czy chodnika.
Niemniej jednak nie chcę sprowadzać patriotyzmu do rzeczy porządku dziennego, ponieważ rozmyje się nam jego wyjątkowość, swego rodzaju pewne decorum tego pojęcia. Kiedy widzę jak co rusz ktoś mówi, że byle błahostka była “traumatyczna” lub mają nastrój “depresyjny” nie mając żadnych objawów chorobowych, nachodzą mnie znaczące obiekcje. Nie po to mamy słowa donośne, aby ich używać potocznie – tracą wtedy swój oryginalny i bardzo konieczny dla swojego istnienia wydźwięk.
Jak można używać i ostatecznie normalizować pojęcia traumatyczności jednocześnie dla przemocy domowej, PTSD żołnierza oraz równocześnie np. brakiem toalety w jakimś ośrodku. Jest to przykład absurdalny, ale ma on jedynie uwydatnić właśnie tę cechę. Fakt faktem jest to również ciekawe zjawisko wykorzystywania takich słów w kontekście afirmacji słabości oraz jej pielęgnowania przez nowe pokolenia, lecz nie to jest clue. W naszej tematyce patriotycznej ma to również gruntowne znaczenie.
Kiedy Mateusz przytacza przykład poczciwego sąsiada sprzątającego wejście do bloku mieszkalnego nie oburzam się, powiem więcej – dziękuję i gdyby był to mój blok zapewne byłbym wdzięczny, ponieważ jako jedyny odważył się być tym “pierwszym”. Przy całym szacunku oraz przyzwoitości tego czynu nie mogę jednak się zgodzić na zrównanie go z postawą patriotyczną i takie patriotyzmu nie chcę widzieć w ewidencji definicji. Mianowicie nie możemy po prostu osłabiać tego słowa, jest cała gama innych na to, jednak proponuję używania ich zgodnie z ich zastosowaniem tak, aby nie traciły swojego sensu.
Dbajmy o wydźwięk słów, ponieważ mogą tracić powagę
Podsumowując cały ten może niedługi, ale konkretny głos sprzeciwu wobec mojego redakcyjnego kolegi chciałbym gruntownie zaznaczyć kwestie, które według mnie fundują postawę patriotyczną. Przede wszystkim musi wynikać z jednoczesnej świadomości oraz czułości o sprawy publiczne, które dotykając mnie, wpływają również na innych. Czy dane poglądy mają tutaj znaczenie? Myślę że nie, ale dbałość o poszanowanie naszych praw oraz dobra kultury debaty publicznej jest kluczowe, a wymaga do tego zainteresowania tymiż sprawami.
Można byłoby mi wytoczyć argument hipokryzji, ponieważ nie raz i zapewne nie ostatni nawoływałem do nie brania udziału w głosowaniach, ponieważ między innymi uważałem frekwencję za fetysz, a polityzację naszego życia za grzech karygodny polityków. Rozumiem, jednak chciałbym zaznaczyć, że po pierwsze jest to również wyraz pewnej troski oraz buntu, cały czas pozostając zainteresowanym i głośnym w sprawach publicznych. Piszę, mówię i dalej pozostaję, po prostu szanowni państwo proponuję może trochę niekonwencjonalne środki, o których mowa w innych artykułach.
Nie bycie patriotą nie jest antypatriotyzmem, słowo podsumowania
Ważną kwestią również jest to z czym również z Mateuszem się zgadzam, czyli negacja patosu oraz zbytniego uwznioślenia. Tak jak pisałem wyżej jest to dla mnie zwłaszcza poczucie zainteresowania sprawami dotyczącymi nas wszystkich oraz wola dbania o nie, czy to poprzez nieposłuszeństwo obywatelskie, solidarność, patrzenie politykom na ręce itd. Chciałbym jednakże tutaj zaznaczyć, że brak takie zainteresowania nie jest czymś złym, powiem więcej – w normalnej sytuacji nie powinien być konieczny.
Normalny Kowalski czy Nowak powinni zajmować się swoimi życiowymi sprawami, serialem w telewizji, dobrym jedzeniem oraz wypoczynkiem. Dobrze by było gdyby istniała taka elita, która mając poczucie odpowiedzialności za innych, która wynika z ich większej wiedzy, świadomości oraz często pozycji, kreowałaby pozytywną sytuację dla powyższych warunków. Czy byliby patriotami? No tak i nie każdy musi nim być! Rozumiem miłość do Ojczyzny, szalik na mecz i fajna raca na marszu co roku, ale jest to zazwyczaj czysta gestykulacja. Nie są oni antypatriotami, w żadnym wypadku! Jednak mogą być, chociaż najlepiej jakby były takie okoliczności oraz na tyle dojrzała elita, że patriotyczne obowiązki nie musiałyby rozdzielać się na cały kraj. Ostatecznie przez wiele patologii, brak wiedzy, podatność na populizm i manipulacje zamienia się w no co by tutaj mówić, po prostu – polaryzację.
Tak więc generalnie rzecz ujmując z redaktorem Mateuszem Grabowskim zdania fundamentalnie nie podzielam i podzielać nie mogę, co przedstawiłem w całej treści niniejszego artykułu. Nie będzie mojej aprobaty dla zaniżania i deprawacji słów takich jak patriotyzm, ale widzę w tym po prostu jakąś intelektualną udrękę dzisiejszych młodych, którzy może nie wiedzą, albo wiedzieć nie chcą co słowa znaczą. Nie dajmy sobie zniszczyć mowy, ponieważ słowem również myślimy, a z tego później działamy, to naprawdę ważnym jest, żeby całość tę utrzymać w porządku – dla dobra nade wszystko nas samych.





