13 listopada, w programie „Kropka nad i”, Pani redaktor Monika Olejnik zadała
pytanie kandydatowi w prawyborach prezydenckich Koalicji Obywatelskiej – Radosławowi
Sikorskiemu – o rzekomy problem, jakim jest pochodzenie żydowskie jego żony. Powiedzieć,
że obciach – to trochę mało. Monika Olejnik, świadomie bądź nie, użyła argumentu
pochodzenia żony polityka w kontekście jego wyborczego sukcesu. Sprowadziła Polaka do
chama, prostaka, antysemity i gnoja. Dlaczego w świecie mit o antysemityzmie narodu
polskiego jest wciąż tak żywy? Moim zdaniem przez takich „pożytecznych idiotów” jak Pani
redaktor. Wszyscy mówią o gettach ławkowych, Jedwabnem, czystkach Władysława
Gomułki, lecz zapomina się, że to Polacy w największym stopniu ratowali Żydów podczas
Holokaustu. Lecz czym tak właściwie jest antysemityzm polski? Nie można tutaj niczego
przemilczeć. Oba narody nie są bez grzechu. Relacje polsko-żydowskie są na tyle
skomplikowane, że nie wolno ich upraszczać do banalnych porównań i uproszczeń. Na pewno
pochodzenie Pani Ann Applebaum nie miałoby wpływu na rezultat wyborów prezydenckich.
I KAŻDY O TYM WIE! Tylko marginalne, nielegalne i szowinistyczne ugrupowania w
Polsce głoszą hasła antysemickie. Większe ruchy antysyjonistyczne rodzą się dzisiaj w
„oświeconych” Niemczech oraz Francji – I TO FAKT. Niestety, pisanie i prowadzenie
programów pod określoną tezę stało się dla polskiego dziennikarstwa zjawiskiem tak
powszechnym, jak poranny spacer z psem, pogawędka dwóch serdecznych sobie osób czy
absurd życia w Polsce.
No właśnie. Nasza ziemia ojczysta jest pełna absurdów, imaginacji wyimaginowanych
wrogów, problemów nie mających żadnego znaczenia i kumulacji łamigłówek do rozwiązania
w jeden chłodny zimowy wieczór. Nigdy nie będzie inaczej, gdyż nasza mentalność nie ulega
zmianie od 966 roku naszej ery. Budowanie poczucia antysemickości Polaków przypisuje
prof. Engelking, Monice Olejnik i jej podobnym. Dlaczego nie możemy zająć się realnymi
sprawami? Zapytałbym Radosława Sikorskiego o jego plany dotyczące wsparcia Ukrainy,
pozyskiwania funduszy europejskich na odbudowę miejscowości zniszczonych przez powódź
czy o przyszłe relacje z Donaldem Trumpem. Oczywiście, sprowadzenie Polaka do roli
antysemity i naziola lepiej się sprzeda i przyćmi całą resztę. I tak powolutku kręci się interes.
Kto powstrzyma to szaleństwo? Chyba nikt. Niestety, jako społeczeństwo przyjmujemy
zaproszenie do tej żałosnej „zabawy”. Obawiam się, że wątek antysemicki może być jednym
z głównych tematów potencjalnej kandydatury Radosława Sikorskiego. Nasza
prowincjonalność nie objawia się antysemityzmem. Nasza prowincjonalność objawia się
walką o sprawy, które nie mają żadnego znaczenia. Taki status quo odpowiada elitom
politycznym i dziennikarskim w Polsce, które hołdują zasadzie „Dziel i rządź”. Oburzamy się
postrzeganiem nas samych przez zachodnie społeczeństwa – sami podkładając im preteksty
szyderstw. Dziwimy się roszczeniami i oskarżeniami, dając hienom truchło. Polska gnije od
środka, a my kłócimy się o odcień pudru na twarzy tego pół-żywego trupa. Cierpi kraj nasz na
niedostatek dziennikarski i intelektualny. Ale przynajmniej w Biedronce już za tydzień
kupimy zapas 12+12 . Będzie spokój do stycznia, gdyż rząd zapowiedział wzrost ceny fajek!
Protesty, jakich będziemy świadkami, będą największe od czasów „Rewolucji Solidarności”.
Czy takiej Polski chcemy?
M.G




