wybory prezydenckie wygra donald tusk

WYBORY PREZYDENCKIE WYGRA DONALD TUSK

Tak, jest to dosyć kontrowersyjna teza, jednak biorę za nią wszelką odpowiedzialność. Uważam, że w obecna polityka spełnia wszelkie aspekty wynaturzenia klasycznej koncepcji dbania o dobro wspólne. Współcześnie w czasach intryg, których jedynym celem jest utrzymanie się przy władzy. Ważniejsze od realizacji postulatów, nowych idei, dalekosiężnej wizji rozwoju jest narracja w przestrzeni publicznej, czyli jak przedstawia się interpretację faktów elektoratowi. Śmiem twierdzić, że obu wariantach wyborów prezydenckich przy sondażach jakie posiadamy, nie ważne czy zwycięzcą będzie Trzaskowski czy Nawrocki, ponieważ Donald Tusk będzie mógł z łatwością wyjść przed media i podać im na tacy mainstreamowe pustosłowie.

W przypadku wygranej Rafała Trzaskowskie sprawa jest prosta i przewidywalna, mieliśmy z nią do czynienia po wygranych bezwzględnie wyborów do Parlamentu Europejskiego, kiedy KO wreszcie wyprzedziła w wyniku PiS. Nie ma więc już mowy o zwycięstwie wynikającym tylko z uzyskanej większości, tak jak to miało miejsce w wyborach parlamentarnych 15 X 2023 czy samorządowych. Wiatr zaczął z opóźnieniem, ale jednak wiać w żagle KO, która wreszcie może wykorzystywać potencjał wynikający z dominującej pozycji w rządzie. Wygrana musi być absolutna, w pierwszej jak i drugiej turze, tak jak miało to miejsce z całkowitym przekonaniem Radosława Sikorskiego w prawyborach. Wreszcie cały system władzy będzie domknięty w ramach partii “demokratycznych”, co umożliwi realizację z grubej rury wszystkiego tego, co blokował Andrzej Duda. Będzie można rozliczyć PiS nie tylko kruczkami prawnymi, taki jak kontrolowana przez władzę PKW, lecz poprzez legalny proces legislacyjny. Siłowe rozwiązanie problemu Wąsika i Kamińskiego w pałacu prezydenckim oraz zamach na TVP (oczywiście w likwidacji, a jednak się rozwija) obnażyło jaka będzie polityka tego rządu. Chociaż Kaczyński jako doktor prawa starał się swoim działaniom zawsze nadać pewną legitymizację wynikają z obowiązującego lub nowo stanowionego prawa, to Donald Tusk wyzbył się jakichkolwiek pozorów. Posiadając wszelkie służby, służby porządkowe oraz nie okłamujmy się zaprzyjaźnione demoliberalnym politykom sądy, może pozwolić sobie na poczynania rodem z afrykańskiej dziury z dyktatorem. Wielu komentatorów w tym prof. Antonii Dudek wyśmiali słowa Kaczyńskiego odnośnie tzw. “anarchodyktatury” Tuska, lecz ja bym tak nie chojraczył. Z jednej strony mamy nieograniczoną możliwość użycia państwowego aparatu przemocy, a z drugiej w gruncie rzeczy brak pewności na podstawie jakiej litery prawa będą działać, w imię jakich zasad, bowiem jak to bywa w anarchii żadnych. Donald Tusk tępym człowiekiem nie jest, cała ta sytuacja jest dla niego zbawienna, spełnieniem tego na co wyczekiwał głodny, niepisowski lud. Narracja jest prosta do przewidzenia, tj pokonanie PiSu, rozliczenia, włączenie machiny legislacyjnej. Jeśli z trwogą patrzyliście na posłów Kaczyńskiego będących maszynkami do głosowania za ich rządów, to dopiero zobaczycie po zaprzysiężeniu Trzaskowskiego, czym naprawdę jest przepychanie ustaw. Tusk będzie mógł wreszcie zastopować kanibalizację swoich współkoalicjantów, ponieważ wywalczył już wystarczające do wygranej poparcie dla swojego kandydata. Nastanie czas spokoju, realizacji oraz depisizacji państwa w każdym jego aspekcie. Pytanie tylko czy realizacja ograniczy się do języka śląskiego, alkotubek i edukacji zdrowotnej, czyli projektów wyjątkowo prostych do implementacji, czy może jednak plany długoterminowe, na dekady.

Drugi przypadek jest nieoczywisty, dla wielu budzący konsternację. Bowiem tak, Donald Tusk nie straci długoterminowo na wygranej Nawrockiego. Oczywiście echem odbije się jego bezsilność względem zdobycia Belwederu, na pewno oliwy do ognia doleje fakt, że Karol Nawrocki w obozie PiS i w ogóle polityce jest nikim, jest w trzeciej lidze. Jednak śmiem twierdzić, że nie wyjdzie na tym źle. W gruncie rzeczy wiele się nie zmieni, Nawrocki będzie jeszcze bardziej zakładnikiem PiSu niż Duda, ponieważ czekałaby go walka o drugą kadencję, podczas której mógłby się jawić jako obrońca Polski przed złymi niemieckimi agentami z pod znaku serduszka KO. Smak porażki pozostanie, lecz po roku/dwóch ustanie i będzie można znowu grać kartą imposybilizmu, czyli braku możliwości. Nie ważne jak piękny byłby pomysł, złowrogi pisowczyk odrzuci wetem. W tym przypadku narracja będzie zapewne taka jaka jest obecnie, przy czym pozycja Tuska będzie niezachwiana, ponieważ to nie on, a partia wybrała przegranego kandydata na urząd prezydenta. To on dalej będzie trzymał w garści cały rząd i partię. Obecnie trzyma nawet koalicyjnych ministrów tak mocno, że dał do zrozumienia Agnieszce Dziemianowicz-Bąk, że jeśli ośmieli się kandydować z ramienia Lewicy, to będzie mogła pożegnać się z ministerstwem. Postępująca kanibalizacja Trzeciej Drogi, a właściwie Polski 2050, oraz szczególnie Lewicy będzie trwał, ponieważ Tusk widzi, że obecna koalicja jest zbyt rozbita. Stąd też przy silnych pogłoskach o możliwym upadku projektu Trzeciej Drogi, za pewno liczy na przejęcie elektoratu Lewicy w celu zbudowania w przyszłej kadencji Sejmu bardziej stabilną koalicję z PSL. Pytanie tylko co na to ludowcy, którzy od ostatniego czasu starają się budować bardziej prawicową opowieść. Jednak o budowę takiej koalicji bym się jednak nie martwił. Obecne działania PSL są jedynie dobrą miną do złej gry. Ta partia nigdy nie miała charakteru prawicowego, nawet rząd katoliczki z liberalnej Unii Demokratycznej, czyli Hanny Suchockiej, im przeszkadzał. Pierwsze co zrobili jak mogli to weszli w koalicję z SLD, a później z PO, która w czasie rządów porzuciła propagowane przez Tuska w wyborach 2007 r. nowe, liberalne otwarcie Polski na świat, cud gospodarczy. Swego czasu byli bardziej socjalni od PiS. Nadmienić również warto, że jest to ugrupowanie wybitnie karierowiczowskie, gdzie ciężko nie znaleśc obecnie rodziny z wójtem, bratem w PKN Orlen oraz doradczynią w PKO S.A.

Wszystko w obecnej nam dzisiaj burzy informacyjnej rozchodzi się o narrację, która kierowana do wyborców pozwala wpływać na ich poglądy oraz polityczną wyobraźnię. Donald Tusk tak czy siak po wyborach dalej będzie silnym premierem, który twardą ręką będzie trzymał Lewicę oraz starał się okiełznać Hołownię. Jedynym pytaniem jakie się nasuwa to skala zwycięstwa. Może być szybka i absolutna w przypadku wygranej Trzaskowskiego, lecz może przyjść dopiero w przyszłych wyborach parlamentarnych. Pozycja Andrzeja Dudy nie pomogła PiSowi w wyborach samorządowych oraz europejskich, tym bardziej większych szans nie przysporzy pozbawiony charyzmy Nawrocki. Co więcej, walka z PiSem trwa. Pozbawiony pieniędzy i wpływów medialnych, nawet zdobycie cudem prezydentury nie uratuje tej partii. Obecna polityka jest pozbawiona zasad fair play, ten kto ma władzę realizuje to co chce absolutnie. Przed nami stoi pytanie, czy dalej będziemy bierni wobec omamiania się narracyjnym pustosłowiem, czy może jednak stawimy opór tym, którzy traktują nas jak frajerów, a prawo jak wydmuszkę.

B.K.P

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wordpress Social Share Plugin powered by Ultimatelysocial
Przewijanie do góry