zdejmij maskę… i załóż kolejną

Zdejmij maskę… i załóż kolejną

Nie powinienem nikogo zdziwić stwierdzeniem, że nie jesteśmy ciągle tą samą osobą – ani wobec innych, ani wobec siebie. Naturalnie, dostosowujemy się do środowisk, w jakich obecnie przebywamy, oraz do ludzi, z którymi mamy do czynienia. Żaden z nas, moje serdeńka, nie pozostaje niezmienny – nikt nie tkwi i nie będzie w stanie tkwić jako jedna, niezmienna i stała tożsamość, bo zwyczajnie jest to niemożliwe. Stajemy przed wyborem – możemy być “autentyczni”, albo ubrać pewną maskę i ulec schematom, co, logicznie rzecz ujmując, jest prostsze do zrobienia. Zmieniamy się często i jakże elastycznie, w zależności od sytuacji. Pełnimy różne role: w domu jesteśmy synami, córkami, ojcami i matkami, w pracy, technicznie, jesteśmy częścią masy, która ma realizować swoje obowiązki, zaś wśród znajomych jesteśmy np. duszą towarzystwa, nieznośną gadułą czy też cichym obserwatorem – do wyboru, do koloru. Dopasowujemy się do ról, które są dla nas po prostu wygodne, a tym samym prostsze do zaakceptowania. Oczywiście nie jestem pierwszym, który o tym głośno pisze. Kłaniam się nisko, Panie Gombrowiczu. Wystukując te słowa na klawiaturze, sam przyjąłem rolę nie wybitnego myśliciela, a raczej “pseudo-inteligenta-redaktora” naszego portalu, który to stara się skrócić dystans z Wami i opisać zjawisko, które dotyka nas wszystkich. Uważam, że jest to rola, która, mówiąc krótko, po prostu tutaj pasuje. Nie można mówić o rolach, nie grając żadnej – jest to po prostu niemożliwe. Rola, a więc fragment naszego “ja”, nigdy nie jest czymś stałym – to oczywiste. Nie jest też całkowicie nasza, ponieważ przyswajamy ją od innych: rodziców, nauczycieli, idoli, mediów, społeczeństwa. Zatem, idąc tą logiką, każdy z nas jest skazany na dożywotni brak autentyczności. W pewnym sensie to prawda. Nie ma ludzi całkowicie autentycznych – sądzę, że istnieje tylko podział na ludzi wyróżniających się w większym lub mniejszym stopniu. Gdybyśmy chcieli stworzyć jednostkę, która będzie całkowicie autentyczna to musielibyśmy ją odizolować od świata zewnętrznego i pozwolić się jej samej “utworzyć” – a to byłoby po prostu nieludzkie.

Pojęcie wyjątkowości dla każdego z nas jest stricte subiektywne, dlatego też nie istnieje żadna lista kontrolna, żadna instrukcja ani żaden przewodnik, który mógłby ją zdefiniować. Bo co byśmy na niej napisali? „Odbiegaj od normy”, „idź pod prąd”, „bądź inny”? Już samo to brzmi dziwnie. Stworzenie takiej listy byłoby przecież zaprzeczeniem samej idei wyjątkowości – próby jej zaszufladkowania muszą kończyć się fiaskiem. Tutaj rodzi się kolejny aspekt wart rozważenia – czy jeśli jakaś jednostka zrywa z tym, co naturalne lub powszechnie przyjęte w jej środowisku, to czy automatycznie staje się wyjątkowa? No właśnie. Czy wyjątkowość oznacza inność? Paradoksalnie, kiedy chcemy skryć się przed daną maską, wpadamy w kolejną. Wszak każdy z nas chce się wyróżniać na tle innych, a więc każdy myśli tak samo jak ja, a tym samym, moja myśl jest tylko “inna”, ale nie wyjątkowa. Jeśli każdy z nas pragnie się wyróżniać – to dążenie do inności przestaje być czymś unikalnym, aż wkrótce “bycie innym” będzie równało się z byciem każdym.

W naszym rozumieniu “autentyczność”, a więc “większa wyjątkowość” nie jest czymś, co się po prostu ma – jest raczej czymś, co się powoli tworzy. To zadawanie sobie pytań pokroju: “czy to, co właśnie powiedziałem, naprawdę wynika ze mnie? Czy może po prostu tak wypadało?”. Zachowanie wyjątkowości nie polega na tym, żeby się wyróżniać „na siłę”, gdyż byłoby to po prostu dziecinne. Wyjątkowość to nie kolorowy kostium, który zakładamy, by przykuć spojrzenia innych i krzyknąć: “jestem inny niż Wy!”.

Ale da się zachować wyjątkowość w tym świecie, prawda? Uważam, że tak – ale jest to trudne. Nie chodzi o to, by odrzucić każdą rolę, każdą maskę i każdą formę – bo, jak już ustaliliśmy, nie da się żyć bez nich. Wystarczy tylko pamiętać o tym, że to my jesteśmy aktorami, którzy są świadomi własnych intencji i wyborów i otaczających ich konwenansów społecznych. Bo może właśnie na tym polega ta wyjątkowość – nie musimy odrzucać każdej możliwej maski, trzeba jedynie nie dać się im całkowicie przysłonić i umiejętnie z nimi żyć. Może to jest klucz do wyjątkowości…

Ale hola! Skoro każdy będzie umiejętnie żył i perfekcyjnie będzie obracał się wśród własnych masek – to nikt nie będzie wyjątkowy. I tu właśnie rodzi się kolejny problem…

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wordpress Social Share Plugin powered by Ultimatelysocial
Przewijanie do góry