received 1862361487965848

Propaganda własnych myśli – manifest.

  Wszyscy chcemy być autentyczni. Każdy ma coś do powiedzenia w dowolnej dziedzinie życia politycznego, społecznego i kulturalnego. Paradoksalnie, jako społeczeństwo z nielimitowanym dostępem do informacji, przestaliśmy przetwarzać je przez pryzmat własnych myśli. Dzisiejsze społeczeństwo przestało mieć (o ile kiedykolwiek je posiadało) własne zdanie. Człowiek kocha pławić się w samozadowalającej ekstazie własnej inteligencji i wszechwiedzy. A tymczasem wystarczy nam błysk nagłówka, pasek na ekranie lub zdjęcie znienawidzonego polityka, by zawyć z zachwytu lub zawarczeć z oburzenia. Wolna wola człowieka kończy się więc tam, gdzie słowo (które jest kodem służącym międzyludzkiej komunikacji) zamienia się w sygnał do ataku.

  Uwielbiamy chełpić się mianem ludzi myślących, dopóki nikt nie zmusi nas do sformułowania własnych myśli. Moim zdaniem warto to robić. Ale dlaczego jest to takie trudne? Dlaczego uciekamy przed tą intelektualną gimnastyką? Może dlatego, że własne zdanie jest niewygodne. Wymaga wysiłku (myślenia), ale też odwagi społecznej. Prawdziwa myśl jest często niejednoznaczna i pełna niuansów, a świat algorytmów i mediów społecznościowych nagradza proste, binarne osądy: za albo przeciw. Wypowiedzenie własnej, złożonej myśli oznacza ryzyko wykluczenia z plemienia – bycia nazwanym zdrajcą, naiwnym lub, co gorsza, niezrozumianym. Łatwiej jest przyjąć gotowy mem, slogan czy opinię, niż narazić się na OSAMOTNIENIE. Stąd bierze się nasza owa samozadowalająca ekstaza – jest to ekstaza konformizmu, a nie myśli. I właśnie ten lęk przed samotnością myśli musimy przezwyciężyć.

  Nie lubię występować z pozycji moralisty i wszechwiedzącego narratora. Ale jak KAŻDY Z NAS, chciałbym być opiniotwórczy w ustalonych przez siebie granicach. Dlatego proponuję państwu raz w tygodniu nową serię moich felietonów, zatytułowaną „PROPAGANDA WŁASNYCH MYŚLI”. Stworzyliśmy przestrzeń na swobodne wyrażanie swoich spostrzeżeń. Dlaczego więc nie miałbym z niej skorzystać?

  Słowo „PROPAGANDA” kojarzy się nam jednoznacznie negatywnie. Czy słusznie? To otwarte pytanie. W naszym języku funkcjonują takie słowa, które po prostu się zużywają, gdy korzystamy z nich bez należytej im troski. Może warto się nad tym pochylić?

  Słowo „propaganda” wywodzi się od słowa „propagować”, czyli „upowszechniać jakieś poglądy, idee lub wiedzę” (cyt. PWN). Dlaczego więc tak ciężko jest propagować? Na to pytanie odpowiedz sobie sam. Jeżeli mógłbym przedstawić Ci moją odpowiedź, nie czuj się zobowiązany do przyjęcia jej za SWOJĄ.

  W czasach, gdy każdy ma coś do powiedzenia, a nikt nie ma czasu słuchać, propaganda własnych myśli przy użyciu dobrze dobranych, racjonalnych i wzbudzających refleksję argumentów staje się nie tylko wyborem, ale moralnym obowiązkiem. Nie mówię tutaj o „ludzkiej potrzebie zawładnięcia czyimś umysłem”. Rzecz rozchodzi się o pielęgnowanie własnego sposobu myślenia, by jak wymagający kwiat, nie zwiędło w suchocie cudzych opinii.

  W świecie, w którym algorytm wie więcej, niż myślę ja sam – bez propagandy własnych myśli ginę jak śnieżka w lawinie. Wystarczy przestać bronić własnych sądów, a natychmiast ktoś zrobi to za ciebie (z dziką przyjemnością).

  Nie bójmy się być pozytywnymi propagandystami samych siebie. Wypowiadajmy się przygotowani, piszmy z NASZYM sensem, komentujmy rzeczywistość. Nawet jeśli czasem trafimy kulą w płot. Nie chodzi o nieomylność, lecz o obecność. Idźmy pod prąd. Miejmy odwagę mówić w świecie, który słyszy tylko tych, co krzyczą.

Mateusz Grabowski

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wordpress Social Share Plugin powered by Ultimatelysocial
Przewijanie do góry